dziecko pije przy choince kakao
Z czekoladowych Mikołajów można zrobić kakao do picia. fot. storyblocks.com

Po świętach w wielu domach zostaje nie tylko choinka, ale też góra słodyczy. Jako mama dwóch synów dobrze wiem, że zjedzenie ich wszystkich naraz kończy się bólem brzucha, wymiotami i cukrowym "hajem". Dlatego zamiast zakazów szukam sposobów, jak nauczyć dzieci umiaru i sensownie wykorzystać świąteczne słodkości.

REKLAMA

Święta czekoladą płynące

Święta Bożego Narodzenia to czas radości, bliskości i tony słodyczy. Każdego roku moi dwaj synowie wracają od dziadków, cioci i wujka z plecakami pełnymi czekoladek, cukierków i Mikołajów z czekolady. Nie jestem fanką pomysłu, żeby po świętach pochłaniali wszystkie słodkości na raz. Z doświadczenia wiem, że kończy się to bólem brzucha, wymiotami i kolejnymi dniami pełnymi marudzenia albo cukrowym "hajem".

Nie chodzi mi o całkowite zakazywanie słodyczy – w końcu odrobina słodkości sprawia dzieciom przyjemność. Jestem tez zdania, że całkowity zakaz sprawi, że kiedy tylko nadarzy im się okazja, rzucą się na słodycze bez opamiętania. Chodzi o to, by uczyć je umiaru i pokazać, że słodycze mogą być... kreatywnie wykorzystane.

Pierwszy mój patent to tzw. cukierkowe pudełko skarbów. Po świętach razem z chłopcami segregujemy słodycze – co trzeba zjeść teraz, a co można przechować. Dzieciaki odkładają swoje ulubione czekoladki do osobnego pudełka, które jest "na później". Dzięki temu nauczą się planowania i wyczekiwania przyjemności, zamiast zjadać wszystko naraz.

Kolejny sposób to kreatywne użycie słodyczy w kuchni. Z Mikołajów i czekolady można zrobić polewę do muffinek lub ciasteczek, a drobne cukierki świetnie sprawdzają się jako kolorowe dodatki do babeczek lub dekoracji pierniczków. Moi chłopcy uwielbiają takie "projekty" – pomagają kroić czekoladę, układać cukierki i dekorować wypieki.

Dzielenie się też jest fajne

Nie brakuje też pomysłów na dzielenie się słodyczami. Czasem moi synowie przygotowują małe paczuszki dla kolegów z klasy albo dla dzieci naszych przyjaciół. Uczą się w ten sposób, że przyjemność jest większa, gdy można ją dzielić, a my przy okazji unikamy przeładowania domu cukrem.

Jeśli słodyczy jest naprawdę dużo, sięgam też po pomysł bardziej praktyczny – zamrażanie. Czekoladki można włożyć do szczelnego worka strunowego i włożyć do zamrażarki. Dzięki temu "tona słodyczy" stopniowo jest wykorzystywana, ale dzieci nie mają dostępu do nich cały czas. To świetna metoda, żeby kontrolować ilość słodkości i uczyć cierpliwości.

Ważne jest też wprowadzenie zdrowszych alternatyw, ale bez radykalnego narzucania ich zamiast słodyczy. Suszone owoce, domowe batony owsiane czy owocowe galaretki mogą pojawiać się w czasie świąt i po nich, pokazując dzieciom, że słodkie nie zawsze znaczy niezdrowe.

Czytaj także: