
Matka-Polka wiecznie zmęczona, poświęcająca swoje życie dla domu i dzieci i w końcu – niedoceniona. Im częściej to słyszę, tym większy mam w sobie opór i brak zgody na stawianie sprawy w ten sposób. Matki nie potrzebują "docenienia" ani litości. Zobacz, dlaczego tak uważam.
Często słyszymy, że matka to najbardziej niedoceniona istota na świecie. I choć brzmi to trochę jak komplement zabarwiony troską, ja się nie zgadzam z tym określeniem.
"Docenienie" niczego nie zmienia
To jak głoszenie prawdy objawionej. Matki nie muszą być wcale "docenione". Są niezastąpione i to jest niezaprzeczalny fakt. A z faktami się nie dyskutuje i nie stopniuje ich. One po prostu są, nie potrzeba ich potwierdzenia z zewnątrz. Doceniona może być osoba, która ma chęci, może się nawet stara, a jej nie wychodzi. Matce wychodzi wszystko i to z nawiązką. Bez niej nic by nie funkcjonowało tak, jak powinno.
To dzięki niej wszystko działa – dom funkcjonuje jak trzeba, dzieci są zaopiekowane, kryzysy zażegnane, a codzienność funkcjonuje na właściwym poziomie.
Bez matki wiele rzeczy po prostu by się rozpadło. Nie dlatego, że ktoś inny nie mógłby ich zrobić, ale dlatego, że nikt inny nie robi ich w ten sam sposób.
Matka nie potrzebuje braw ani rankingów. Sama jej obecność jest wystarczającym dowodem na to, że jest niezastąpiona.
Zbyt duże wymagania
Jeśli już jednak mielibyśmy powiedzieć, że matka jest osobą niedocenioną, to chyba tylko przez samą siebie. Matki mają już to do siebie, że są w stanie "ciągłej niewystarczalności" – że mogłyby więcej, bardziej wydajniej. Uważają, że inne radzą sobie lepiej, mają więcej cierpliwości, lepszą organizację czy więcej energii.
Często traktujemy siebie jak jedyną osobą na świecie, której nie wolno być zmęczoną, zagubioną ani niewystarczającą. A przecież to normalne przy tak wielkim obciążeniu.
Matka ocenia samą siebie najbardziej surowo i z tym się zgodzę. Chyba czas najwyższy, żeby zaczęła również (d)oceniać się z taką samą siłą, jak potrafi się krytykować.
Zobacz także
