Na zdjęciu rodzice siedzą przy świątecznym stole i używają telefonów.
Używanie telefonu podczas rodzinnych uroczystości pozbawia nas bliskości. Każdy jest wtedy "w swoim świecie" storyblock.com

Świąteczny stół ma być symbolem czasu spędzonego razem. A jednak coraz częściej leżą na nim nie tylko talerze i potrawy, ale też telefony. Ktoś tylko "na chwilę" sprawdza wiadomość, ktoś robi zdjęcie, inny scrolluje w ciszy – udając, że jest obecny. Dzieci siedzą obok i patrzą. I właśnie wtedy uczą się wzorców relacji – niby wszyscy są obok siebie, ale każdy jakby w swoim świecie.

REKLAMA

Dzieci nie uczą się relacji z rozmów ani z tego, co im tłumaczymy. Uczą się przez obserwację. Patrzą, jak dorośli rozmawiają, słuchają, reagują na siebie nawzajem.

Świąteczny stół to jedno z tych miejsc, gdzie te obserwacje są szczególnie intensywne, bo to moment, który ma znaczenie symboliczne. Skoro właśnie teraz ekrany są ważniejsze niż rozmowa, to jaki sygnał dostaje dziecko?

"Tylko coś sprawdzę"

Dorosły widzi telefon jako urządzenie – źródło wiadomości, aparat, narzędzie do komunikacji. Dziecko widzi coś innego. Przerwaną rozmowę, brak kontaktu wzrokowego, uwagę skierowaną gdzie indziej. Widzi, że można być razem fizycznie, ale mentalnie nieobecnym.

Dla dziecka to staje się wzorcem. Uczy się, że bycie z kimś to nie jest to samo, co okazywanie mu pełnej uwagi. Możemy siedzieć obok siebie, a i tak każde zanurzone jest w swoim świecie.

Przykład idzie z góry

Problemem nie jest jednorazowe sprawdzenie telefonu. Problemem jest powtarzalność. Gdy dzieci regularnie widzą dorosłych z ekranem w dłoni w momentach, kiedy powinni być tylko dla siebie, zaczynają traktować to jako normę. A potem same sięgają po telefon dlatego, że tak wygląda model relacji, który znają.

Święta dodatkowo wzmacniają ten przekaz. To często jedyny moment w roku, gdy wszyscy są przy jednym stole, bez pośpiechu i codziennych obowiązków. Dziecko może dojść do wniosku, że jego obecność nie jest wystarczającym powodem, by odłożyć telefon. Może pomyśleć, że jest od niego mniej ważny.

Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi

Nie chodzi tu wcale o zakazy, ani o idealne rodzicielstwo. Chodzi o świadomość tego, jakie to może mieć konsekwencje. O to, że dzieci zapamiętują nie nasze deklaracje, ale gesty.

A atmosfera przy świątecznym stole jest jedną z tych rzeczy, które zostają z nimi na długo.