
Grające i gadające zabawki kuszą obietnicą rozwoju i edukacji, ale coraz więcej specjalistów zwraca uwagę na ich negatywny wpływ na dzieci. Zanim więc kupisz kolejną "interaktywną" zabawkę, warto wiedzieć, co naprawdę dzieje się z dzieckiem, kiedy się nią bawi.
Na profilu @rozwojowa_mama pojawił się ostatnio post, który porusza temat coraz częściej dyskutowany przez specjalistów zajmujących się rozwojem dzieci. Chodzi o zabawki grające i gadające, czyli wszelkie misie, tablety czy długopisy, które po naciśnięciu przycisku, natychmiast reagują dźwiękiem, światłem lub komunikatem. Autorka zwraca uwagę, że zanim sięgniemy po taką zabawkę, warto wiedzieć, z czym naprawdę to się wiąże.
Nie zachęcają do pracy i wysiłku
Schemat działania tych przedmiotów jest zawsze podobny. Przycisk wywołuje natychmiastowa gratyfikacja. Dziecko nie musi się wysilić, kombinować ani tworzyć własnego "scenariusza" zabawy. Wystarczy nacisnąć, a reszta dzieje się sama. Dziecko wydaje się być zadowolone.
Problem pojawia się później, gdy rodzice zaczynają się dziwić, że dziecko szybko się poddaje, łatwo się frustruje, wybucha emocjonalnie albo nie potrafi bawić się samodzielnie bez ciągłych bodźców.
Zabawki, które zastępują dziecięcą aktywność
I dodatkowo nie wspierają ich rozwoju. Badania pokazują, że zabawki elektroniczne ograniczają także jakość interakcji z dorosłym. Dziecko skupia się na bodźcu, nie na relacji. Osłabia się również rozwój samoregulacji, cierpliwości, kreatywności i wytrwałości. Dziecko staje się biernym odbiorcą dźwięków i komunikatów, zamiast twórcą własnej zabawy. W efekcie trudniej mu później wymyślać, eksperymentować i samodzielnie się angażować.
Jak podkreśla autorka posta, im mniej gotowych bodźców, a więcej przestrzeni na wyobraźnię, tym lepiej dla rozwoju dziecka. Czasem najprostsze przedmioty dają najwięcej, bo zostawiają miejsce na kreatywność, relację i prawdziwą zabawę.
Zobacz, co jeszcze warto wiedzieć o tego typu zabawkach:
Zobacz także
