
Rodzicielstwo zmienia życie o 180 stopni. Matka nie zawsze może być "sobą sprzed ciąży", bo powrót do dawnych pasji wymaga wsparcia partnera. Wspólna odpowiedzialność i równy podział obowiązków są kluczem do zachowania własnej tożsamości po narodzinach dziecka.
Matka nie zawsze może być "sobą sprzed ciąży"
Nie ma co sobie mydlić oczu – rodzicielstwo zmienia życie zarówno kobiet, jak i mężczyzn o 180 stopni. Nie ma sensu oczekiwać, że z niemowlakiem będziemy funkcjonować równie intensywnie, jak wcześniej – chyba że mówimy o spotkaniach z innymi rodzicami, wizytach u specjalistów czy zajęciach dodatkowych po lekcjach.
Życie po urodzeniu dziecka po prostu wygląda inaczej. Nawet jeśli po czasie wrócimy do części dawnych zwyczajów "sprzed dziecka", organizacja codzienności już nigdy nie będzie identyczna.
Zanim zostaje się rodzicem, często jedyną osobą, z którą trzeba uzgadniać terminy i plany, jesteśmy my sami (ewentualnie partner – ale też nie we wszystkich kwestiach). Kiedy pojawia się dziecko, związek przechodzi próbę komunikacji i ustalania priorytetów. Nie jest łatwo chodzić na siłownię trzy razy w tygodniu, jeśli partner nas w tym nie wspiera i nie dzieli obowiązków związanych z opieką nad dzieckiem, prawda?
Do tego nawiązuje jeden z wpisów na Threads, który mocno poruszył odbiorców. "Niepopularna opinia: To, na ile matka jest 'sobą sprzed ciąży' jest odbiciem zaangażowania i kompetencji ojca jej dzieci. W dzisiejszych czasach matki często krytykuje się za zaniedbanie swoich pasji i zaniechanie wcześniejszych zwyczajów. Tyle tylko, że żeby być 'sobą sprzed ciąży' to ktoś musi przejąć opiekę nad dziećmi przynajmniej na trochę" – pisze użytkowniczka o nicku graveyard.owl.
I dodaje: "Jak idę na book club albo spacer po pracy to mąż zajmuje się dziećmi. On rano robi śniadanie, żebym ja mogła się spokojnie umalować. Jeżeli matka nie ma kiedy na spokojnie poczytać albo mówi, że zrezygnowała z hobby przez brak czasu, ale tatuś dzieci dalej kilka razy w tygodniu jest na siłowni to od razu mam o nim bardzo złe zdanie. Jak tatuś zmuszony do opieki nad własnymi dziećmi od razu dzwoni po babcię, to zastanawiam się, jak on w lustro patrzy, będąc tak beznadziejnym".
Autorka wpisu jest wyjątkowo bezkompromisowa wobec panów, ale doskonale ją rozumiem i w zasadzie mam podobne zdanie. Nie dlatego, że sama doświadczam braku wsparcia – wręcz przeciwnie. Może właśnie dlatego, że to wsparcie mam, widzę, jak bardzo brakuje go wielu moim koleżankom.
XXI wiek, a wciąż kwitnie patriarchat
Żyjemy w czasach, w których kobiety mają prawa równe mężczyznom, choć w wielu obszarach społecznych nadal króluje patriarchat. I kiedy widzę go w codziennym życiu, wciąż mnie to zdumiewa. Wcale nie tak rzadko zdarza się, że kobiety są zależne finansowo od partnera.
Gotują obiady, zarządzają domem, pracują zawodowo, a partner – a raczej "pan i władca" – wraca zmęczony z pracy i jedyne, co robi, to rozkłada się na kanapie i oczekuje obiadu. Że mężczyzna chodzi na treningi trzy razy w tygodniu, a jego żona latami nie może "wrócić do siebie" po zostaniu matką, bo ma tyle na głowie, że brakuje jej czasu, by zadbać o własny dobrostan.
I chyba właśnie o to chodzi w całej tej dyskusji: nie o to, by matki w ogóle miały taką możliwość zadbania o swoje samopoczucie. By miały przestrzeń, czas i partnera, który naprawdę jest partnerem – nie tylko z nazwy. Rodzicielstwo to wspólny projekt, a nie delegowanie odpowiedzialności jednej osobie tylko dlatego, że tak się utarło. Wsparcie nie jest luksusem, lecz fundamentem, na którym buduje się zdrową rodzinę.
Kiedy widzę, jak wiele kobiet rezygnuje z siebie, bo nie mają obok kogoś, kto udźwignie połowę obowiązków, czuję złość. I coraz bardziej wierzę, że głośne mówienie o tym naprawdę może coś zmienić. Bo dopóki normalizujemy partnerów, którzy "pomagają przy dzieciach", zamiast po prostu być rodzicami, dopóty trudno będzie matkom znaleźć choćby skrawek przestrzeni dla siebie.
A każda kobieta – każda matka – zasługuje na to, by nie znikać po narodzinach dziecka. By mieć prawo do własnych potrzeb, ambicji i marzeń. W końcu spełniona mama to szczęśliwsza rodzina.
