
Pewna mama postawiła cały Internet na nogi, mówiąc, że za tegoroczny świąteczny obiad pobierze od swojej rodziny 23 dolary od dorosłego i 11 dolarów od dziecka. To jej sposób na pokrycie kosztów, które – jak sama twierdzi – po prostu ją przerosły, gdy przeszła na zasiłek. Kontrowersyjne czy praktyczne rozwiązanie?
"Zaczęło się, kiedy nie było mnie stać na gotowanie"
Whitney Ainscough to 32-letnia influencerka i mama z Wielkiej Brytanii. Kobieta przyznaje, że opłaty za świąteczny obiad zaczęła pobierać, gdy przestała pracować jako doradca farmaceutyczny. Jak sama twierdzi:
– Szczerze mówiąc, zaczęło się to wtedy, gdy przestałam pracować i przeszłam na zasiłek, a wszystkim bardzo smakowały moje obiady. Nie było mnie już jednak stać na to, by gotować równie często.
Kobieta dodaje, że rodzina korzystała z jej prądu i gazu, więc, jak podkreśla, "kilkanaście dolarów od osoby to była prosta i uczciwa kwota".
Niedzielny obiad jak w restauracji, ale Boże Narodzenie to już "wyższy pułap"
Whitney co tydzień gotuje dla około 12 osób. Jej popisowy niedzielny obiad to zestaw, którego nie powstydziłaby się brytyjska pubowa klasyka: pieczone ziemniaki, puree, pieczone prosięta, kurczak, wołowina, skwarki wieprzowe, puddingi, kiełki smażone na gorącym powietrzu, marchew i pasternak glazurowane miodem, groszek i brokuły.
Podwójna stawka, bo potrójna robota
W tym roku Brytyjka szykuje stół dla 12 osób, co według niej kosztuje około 220 dolarów. Dlatego cena za obiad rośnie. Jak wyjaśnia:
– Na święta robi się o wiele więcej rzeczy, dlatego podwyższam stawkę do 23 dolarów.
Planuje kupić indyka, wieprzowinę i wołowinę, a także świąteczne dodatki, np. krakersy.
Rodzina jest zachwycona: "Wolimy zapłacić, niż gotować"
Wbrew burzy, jaka rozpętała się w Internecie, krewni Whitney widzą w tym same plusy. Jak tłumaczy:
– Po prostu każdy dorzuca się po swojemu, ja gotuję, a oni wolą moją kuchnię. Wszyscy dostrzegają w tym sytuację, w której każdy wygrywa.
W ich oczach to wygodniejsze i tańsze niż przygotowywanie świąt w kilku domach równocześnie. A Whitney nie ma wątpliwości, że jej obiady są warte swojej ceny. Jak podkreśla:
– To naprawdę niesamowity niedzielny obiad. Jest wart każdego grosza, dlatego ciągle do mnie wracają.
A skoro wracają, to chyba wiedzą, za co płacą. Jedni w Internecie pukają się w czoło, inni podziwiają odwagę, a Whitney po prostu organizuje święta tak, jak umie najlepiej.
Źródło: nypost.com
