
Śmierć Nikodema Mareckiego wstrząsnęła nie tylko branżą filmową, ale też wszystkimi, którzy obserwowali jego niezwykły talent. 11-letni aktor zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Pozostawił po sobie role, talent, ogromną wrażliwość, ale też poczucie niezrozumienia, które pojawia się zawsze w przypadku śmierci dziecka.
Nikodem Marecki miał zaledwie jedenaście lat, a już zdążył zwrócić na siebie uwagę reżyserów, producentów i widzów. Zagrał w głośnym filmie "Biała odwaga" Marcina Koszałki, występował w serialach "Szpital św. Anny", "Zołza" i w kilku niezależnych produkcjach młodzieżowych. Miał wielki talent.
Osoby pracujący z Nikodemem na planie, wspominają go jako chłopca niezwykle pogodnego, ale też skromnego. Miał wyjątkowy dar - przed kamerą był zawsze naturalny, a tego podobno nie da się nauczyć.
Mimo młodego wieku, chłopiec traktował swoją pracę niezwykle odpowiedzialnie. Uczył się tekstów błyskawicznie, pojawiał się na planie przygotowany i zawsze chętnie współpracował z aktorami. Wielu z nich podkreśla, że Nikodem łączył w sobie dziecięcą energię z dojrzałą powagą, co jest raczej rzadkim połączenie w tym wieku.
Tragiczny wypadek
Wszystko przerwał jednak tragiczny wypadek, do którego doszło pod koniec listopada. Jak podają media, Nikodem Marecki został potrącony przez samochód, kiedy przechodził przez jezdnię. Wysiadał wtedy z autobusu szkolnego. Ratownicy walczyli o jego życie, jednak obrażenia okazały się zbyt poważne.
Szkoła, koledzy z planów filmowych, nauczyciele i rodzina opublikowali pełne ciepła wspomnienia. W każdym przewija się ten sam motyw – Nikodem był dzieckiem pogodnym, ambitnym, dobrym i bardzo, ale to bardzo kochanym. Jak żadne dziecko, nie zasługiwał na tak przedwczesne odejście.
Śmierć dziecka zawsze zatrzymuje
Śmierć dziecka to zawsze szok. Szczególnie, gdy chodzi o kogoś, kogo oglądaliśmy na ekranie, podziwialiśmy jego talent i w kim wielu widziało ogromny potencjał.
Nikodem był jednym z tych młodych aktorów, którym wróżyło się przyszłość w branży. Dopiero zaczynał swoją drogę, a już był bardzo ceniony. Lubił to, co robił, i obiecywał, że to dopiero początek. Tym bardziej trudno zaakceptować to, że jego historia została tak nagle i brutalnie przerwana.
Wystarczyła sekunda niedopatrzenia
Nie ma słów, które mogłyby przynieść ukojenie rodzinie i bliskim chłopca. Nie ma też sposobu, by zrozumieć taką stratę. Także nam, milionom widzów, którzy podziwialiśmy talent Nikodema Mareckiego na ekranie.
Jednak historia Nikodema w bardzo delikatny sposób przypomina nam o czymś, o czym często zapominamy – jak łatwo w codziennym biegu o wypadek. O naszym życiu może zdecydować ułamek sekundy, jeden niewłaściwy krok, nieprzemyślana decyzje czy zbyt duża prędkość.
Przypominają nam o tym kampanie, które apelują o uważność na drodze. Jedną z nich jest akcja "Zwolnij – masz przed sobą życie", prowadzona przez naTemat.pl. To inicjatywa, która nie osądza, nie straszy, nie atakuje – po prostu prosi o chwilę ostrożności. Tak zwyczajnie, po ludzku.
Nikodem Marecki pozostanie w naszej pamięci jako mądry i utalentowany chłopiec. To ogromna strata dla kina i widzów, ale przede wszystkim – dla jego bliskich. Składamy im najszczersze kondolencje.
Zobacz także
