Na zdjęciu dziewczyna rysuje coś przy stoliku w przedszkolu
Rodzice wypisują dzieci z "Przedszkolnej Chatki" bo nie są zadowoleni z warunków tam panujących storyblock.com

Nowoczesny budynek, ekologiczne rozwiązania i obietnica najwyższych standardów opieki – tak reklamowano "Przedszkolną Chatkę", jedno z najgłośniej zapowiadanych przedszkoli w Bydgoszczy. Jak wynika jednak z ustaleń wyborcza.pl, w placówce zaczęły pojawiać się poważne problemy organizacyjne. Rodzice składają skargi i wypisują dzieci z placówki. Kuratorium potwierdza przeprowadzenie kilku kontroli.

REKLAMA

Na lokalnej stronie wyborcza.pl ukazał się materiał, który odbił się szerokim echem wśród bydgoskich rodziców. Opisano w nim sytuację nowoczesnego przedszkola "Przedszkolna Chatka".

Trudne początki nie zwiastowały niczego dobrego

Placówka podobno od początku budziła powszechne zainteresowanie. Chodziło głównie o lokalizację, nieopodal terenów po dawnych zakładach chemicznych Zachem. Jak informuje wyborcza.pl, przed rozpoczęciem budowy wykonano badania potwierdzające, że wybrany fragment terenu nadaje się do takich celów, a przedszkole kosztowało ponad 13 mln zł.

Piękna idea przerodzona w koszmar

Pierwotne założenia były ambitne. Budynek miał stawiać na ekologię, kontakt z naturą, własny ogródek i szklarnię, a także bogaty program zajęć dodatkowych.

Placówka miała być też jedną z najdłużej otwartych w mieście, działając od 5:30 do 18:30. Jednak, jak relacjonują rodzice cytowani przez "wyborczą", rzeczywistość okazała się znacznie mniej optymistyczna.

Placówka (nie)przyjazna rodzicom

W artykule przytoczono liczne skargi. Rodzice zwracają uwagę przede wszystkim na dużą rotację personelu, co ich zdaniem przekłada się na poczucie chaosu i niepewności. Jedna z matek mówi: "Zawożąc dziecko, nie wiedzieliśmy nawet, kto będzie się nim zajmować. To nie budzi zaufania". Inna dodaje, że obiecywana wysoka jakość opieki nie idzie w parze z kosztami: "Były huczne zapowiedzi, a skończyło się tylko na wysokim czesnym. Dzieci nie są dopilnowane, łączy się je w absurdalne grupy. Trzylatki z sześciolatkami? To nie powinno mieć miejsca".

W relacjach pojawiają się również zarzuty dotyczące bezpieczeństwa. Rodzice mówią o sytuacjach, w których dzieci miały samodzielnie opuszczać sale. W internecie można znaleźć też bardziej szczegółowe uwagi, dotyczące trudności z nadzorem czy zachowaniem niektórych dzieci wobec rówieśników.

Kontrola i obrona przedszkola

Autorki artykułu opisują, że skargi rodziców doprowadziły do kilku kontroli kuratorium. Ewa Podgórska, dyrektorka odpowiedniego wydziału, potwierdziła, że przeprowadzono trzy wizytacje i wskazano uchybienia dotyczące nadzoru pedagogicznego oraz bezpieczeństwa dzieci.

Według cytowanych w materiale ustaleń część zaleceń nie była początkowo realizowana. Wicedyrektorka placówki potwierdziła, że kontrola miała miejsce i że przedszkole otrzymało wytyczne do wprowadzenia zmian, lecz nie udzieliła dalszych informacji.

Nie wszyscy rodzice są jednak tak krytyczni. W artykule przytoczono również głos bydgoszczanki, która uważa, że rotacja personelu nie jest niczym wyjątkowym i nie powinna prowadzić do oceny całej placówki. Jej zdaniem kontrole zbiegły się z okresem zmian kadrowych i wywołały niepotrzebną sensację.

Źródło: bydgoszcz.wyborcza.pl