
Dwie najlepsze przyjaciółki, Natalie i Shelbey, zdecydowały się zostać "współrodzicielkami" i wspólnie wychowywać córkę w ramach rodziny zastępczej. Wbrew reakcjom otoczenia twierdzą, że taki układ daje im poczucie bezpieczeństwa, bliskości i równego podziału obowiązków.
Przyjaciółki, które stworzyły własny model rodziny
Natalie i Shelbey znają się od 14 lat i są przyjaciółkami. Dwa lata temu Natalie zaproponowała Shelbey":
– Naprawdę chcę zostać rodziną zastępczą. Chcesz to zrobić ze mną? Zróbmy to razem.
Początkowo Shelbey patrzyła na ten pomysł jak na coś szalonego, bo sama zawsze chciała mieć tradycyjne życie: partner, ślub, biologiczne dzieci. Ale – jak przyznała – "sprawy nie potoczyły się tak, jak przewidywała, więc postanowiła po prostu kochać i pomagać w wychowaniu dziecka".
Nowoczesna rodzina napędzana podobnymi wartościami
Obie kobiety zostały licencjonowanymi rodzicami zastępczymi i w maju 2024 r. przyjęły pod swoją opiekę małą dziewczynkę. Jak mówią, to wspólne wartości sprawiają, że ich układ działa.
Shelbey podkreśla:
– Jesteśmy bardzo podobne w sposobie, w jaki wychowujemy dzieci – i żartuje, że "mężczyźni nie zawsze wszystko rozumieją", zwłaszcza jeśli chodzi o łagodne wychowanie.
Kobieta twierdzi też, że trudno jej wyobrazić sobie wychowywanie dziecka z mężczyzną, bo – jak tłumaczy – mężczyźni nie oferują tego samego poziomu czułości i zrozumienia, który odnalazła w przyjaciółce.
Eksperci: to piękne, ale pełne pułapek
Ta historia brzmi słodko, ale specjaliści przypominają, że takie współrodzicielstwo wymaga niezwykle precyzyjnych ustaleń. Psycholog kliniczna Barbara Greenberg ostrzega:
– Współrodzicielstwo może być bardzo skomplikowane, nawet w gronie bardzo dobrych przyjaciół. Trzeba omówić wszystko – od świąt po przyszłych partnerów.
Podobne uwagi przekazała prawniczka Lara Traum, sugerując, by takie osoby miały oddzielnych prawników i przygotowały formalne porozumienie.
Jak zaznaczyła: "Mam nadzieję, że jako przyjaciele będziecie podzielać podobne poglądy i podzielać wspólne wartości, by wspólnie to osiągnąć".
Między codziennością a randkowaniem
Natalie i Shelbey przyznają, że bycie mamami zastępczymi całkowicie zmieniło ich życie – także miłosne.
Shelbey mówi:
– Spotykam się z kimś, odkąd zostałyśmy matkami zastępczymi, i rzeczywiście trudno to wytłumaczyć.
Z kolei Natalie otwarcie przyznaje, że randkowanie jest dla niej w tym momencie "niewarte czasu".
Mimo to kobiety spotykają też mężczyzn, którzy akceptują ich rodzinny "układ", a niektórzy nawet go podziwiają. Jak wspomina Shelbey, usłyszała kiedyś od jednego z nich: "Dziwność jest dobra. Po co być normalnym?".
Przyjaciółki ustaliły, że jeśli któraś z nich wyjdzie za mąż, jej partner musi zaakceptować życie w ich wspólnym domu. Shelbey podsumowuje to krótko: "Jeśli któraś z nas wyjdzie za mąż, partner tej osoby będzie musiał po prostu wprowadzić się do naszego domu i dołączyć do naszej rodziny. Mamy bardzo ustabilizowane życie. I tak właśnie musi być".
Co sądzicie o takim układzie?
Źródło: nypost.com
