Na zdjęciu mały chłopiec siedzi ze starszym mężczyzną (pradziadkiem)
Kiedyś kontakty dzieci ze starszymi członkami rodziny były normą. storyblock.com

Przez dziesięciolecia dzieci wychowywały się wśród dziadków i pradziadków. Dla nich zmarszczki, powolny krok czy niedosłuch były czymś zupełnie normalnym. Dziś wielu rodziców stara się uchronić swoje dzieci przed widokiem starości. Często wynika to z dobrych intencji, ale ma niestety także swoje negatywne skutki. Nasze ekspertka wyjaśnia jakie.

REKLAMA

W domach wielopokoleniowych życie płynęło inaczej. Dzieci naturalnie obserwowały proces starzenia i przemijania. Starość nie budziła w nich lęku, bo była oswojona. Była częścią codzienności. – Kiedyś dzieci dorastały wśród osób starszych. Widziały ten wolniejszy krok, gorszy słuch, trzęsącą się rękę przy herbacie. To była codzienność, naturalny etap życia, a nie coś, przed czym trzeba chronić – wyjaśnia Karolina Martin, psycholożka i mama pięciorga dzieci.

Izolujemy starość, jakby była czymś złym

– Choć robimy to w dobrej wierze, odsuwamy dzieci od starości, bo boimy się, że to dla nich za bardzo obciążające. Czasem zapominamy, że to również dla nas jest trudne. My sami wypieramy ten temat. – wyjaśnia Martin.

– Mamy w sobie dużo lęku – przed chorobą, utratą sprawności, przemijaniem. I niechcący przenosimy ten lęk na także na własne dzieci – dodaje.

Coraz częściej robimy wszystko, by dzieci nie widziały słabości. Starsi członkowie rodziny mieszkają osobno lub w placówkach opiekuńczych, a choroby czy ograniczenia fizyczne stają się tematem tabu. Rodzice mówią "To nie jest temat dla dzieci", "Jeszcze się zdąży napatrzeń". Instynktownie zamiary mamy dobre – chcemy chronić dziecko przed smutkiem i niepokojem. Skutek może jednak być odwrotny.

Powszechny lęk przed przemijaniem

Współczesny świat wzmacnia tę tendencję. Media społecznościowe pokazują wyłącznie idealne ciała, perfekcyjne życie, pełnię sił. Starość jest nieestetyczna, więc po co ją pokazywać. Staje się niewidoczna, a to, co nieznane często budzi lęk.

Tymczasem dzieci, wbrew pozorom, reagują na starość znacznie łagodniej, niż dorośli zakładają. Ich naturalna ciekawość i empatia sprawiają, że chcą rozumieć, a nie oceniać.

– Dzieci naprawdę potrafią przyjąć starość spokojniej niż dorośli. Moje maluchy zauważają różne rzeczy – trzylatka pyta, dlaczego babcia idzie wolniej, dziesięciolatka czasem się niepokoi o jej zdrowie, a nastolatki zaczynają rozumieć, że tak właśnie wygląda życie. I to jest bardzo zdrowe – wyjaśnia psycholożka.

Kontakt ze starością jest potrzebny

Gdy dziecko nie ma styczności ze starością, może mieć o niej błędne wyobrażenie. Starość zaczyna być odbierana wyłącznie jako słabość, coś niedobrego. Przez to narasta też lęk. – Kiedy dziecko ma ten kontakt, uczy się empatii, cierpliwości, troski i rozumienia. Uczy się różnych etapów życia. To bardzo ważne – wyjaśnia ekspertka.

Starość nie jest zagrożeniem. Jest etapem, który czeka każdego człowieka. Dzieci, które widzą ją z bliska, oswajają ją. Tak samo jak kiedyś robiły to wszystkie pokolenia przed nami.

To właśnie te wartości – empatia, cierpliwość i szacunek – są fundamentem, którego dzieci nie nauczą się z ekranów. Nauczą się od ludzi i ich obserwacji, na różnych etapach życia. – Starość nie jest dla nich zagrożeniem. Starość jest częścią naszego życia i mówienie o niej w sposób czuły i życzliwy uczy dzieci ważnych wartości, które zostaną z nimi do końca życia – wyjaśnia na koniec Karolina Martin.