
Myślisz, że największym wrogiem domowej ciszy są zabawkowe instrumenty, migające samochody i zabawki z melodyjkami, które na dodatek włączają się zawsze wtedy, gdy zasypia młodsze dziecko? Nic bardziej mylnego. Czasem to te zwykłe, proste zabawki są źródłem prawdziwego chaosu. Bywa, że potrafią wywołać taką lawinę bodźców i emocji, że po kilku minutach nerwowości jest więcej niż radości z zabawy.
Zdaje się, że w każdym domu jest przynajmniej jedna taka zabawka – z wierzchu niepozorna, cicha, niewinna, a wszystkim działa na nerwy. Wystarczy kilkanaście minut zabawy, by atmosfera w domu zmieniła się w napiętą. I wcale nie chodzi tu o dźwięki czy migające światełka. Prawdziwe "źródła chaosu" mogą wynikać z zupełnie innych rzeczy.
"Poskładaj mi mamo!"
Jednymi z takich zabawek są te, które mają zbyt wiele elementów, są niestabilne lub co chwilę coś od nich odpada. Rozsypujące się komplety (zabawki składające się z kilku elementów, w których zawsze czegoś brakuje), koraliki, które słychać przy każdym odkurzaniu czy figurki zrobione z kloców lego, z których co chwilę coś odpada i trzeba natychmiast to odnaleźć.
Wszystko to tworzy wizualny bałagan, który przeciąża nie tylko rodzica, ale przede wszystkim dziecko. Wywołuje nerwy i stres bo zawsze czegoś brakuje, coś się rozsypie, czegoś trzeba poszukać. Tego typu zabawki często są źródłem niepokoju, rozdrażnienia i frustracji u wszystkich domowników.
Bez rodzica ani rusz
Są też zabawki, które wymagają bardziej dorosłego niż dziecka. Na zdjęciu wyglądają cudownie, ale w praktyce bez rodzica dziecko nie potrafi ich używać. Gdy coś nie działa, nie pasuje albo wymaga przeczytania instrukcji, której czasem nawet rodzic nie rozumie, w dziecku narasta poczucie porażki. Po kilku minutach zamiast radości pojawia się płacz, złość i znamienne: "to jest głupie!".
"Akurat teraz chciałem się pobawić" – zmora zabawek w jednym egzemplarzu
Kolejna kategoria to zabawki, które generują konflikty między rodzeństwem. Powiedzcie, jak to jest, że czasem zabawka jak leży, to leży. Jak jedno z dzieci nabierze ochoty na zabawę, zaraz i u drugiego następuje zainteresowanie. Mimo, że te zabawki nie hałasują, to potrafią podnieść poziom adrenaliny jak nic innego. Kłótnie, wyrywanie, płacz, negocjacje i rodzic w roli mediatora.
Zabawki nieodpowiednie do wieku
Są też zabawki o zasadach tak skomplikowanych, że zanim dziecko zrozumie, co ma z nimi zrobić, zdąży się sfrustrować. Zwykle są to prezenty, które dziecko otrzymuje od innych dorosłych, nie znających do końca jego zainteresowań.
Puzzle czy planszówki nieodpowiednie do wieku, zestawy układanek, które mają niby wspierać naukę logicznego myślenia, a wywołują tylko poczucie porażki, że "nic mi nie wychodzi". To typowe zabawki, które zamiast relaksować, podkręcają tylko napięcie.
Jeszcze pięć minut
I wreszcie te zabawki, które są aż za dobre. Tak wciągające, że dziecko nie umie ich odłożyć. A kiedy trzeba zakończyć zabawę, zaczyna się dramat. Histeria, krzyk, płacz, bo emocje podkręcone były do maksimum. A im większe pobudzenie, tym trudniejszy powrót do normalnego rytmu. Zwykle w tej grupie znajdziemy zabawki elektroniczne, choć nie jest to regułą.
Zabawki, które raczej nie zawiodą
Najbardziej wspierające zabawki to te najprostsze – duże klocki, kredki, puzzle w odpowiednim poziomie trudności czy masa plastyczna. One nie narzucają tempa, nie przestymulowują. Pozwalają natomiast dziecku zanurzyć się w spokojnej, twórczej zabawie.
A Was, które z dziecięcych zabawek doprowadzają do szału?
Zobacz także
