Barbara Nowacka
MEN pod presją. Likwidacja prac domowych okazała się eksperymentem, który podzielił Polaków. fot. Filip Naumienko/REPORTER

Od kwietnia 2024 roku polscy uczniowie nie muszą już odrabiać obowiązkowych prac domowych. Choć Ministerstwo Edukacji Narodowej zapewnia, że reforma przyniosła pozytywne efekty, coraz więcej rodziców, nauczycieli i ekspertów domaga się jej cofnięcia. W tle narasta polityczne napięcie – bo temat, jak mówią niektóre źródła, "od początku był polityczny".

REKLAMA

Reforma, która miała odciążyć dzieci

Likwidacja obowiązkowych prac domowych była jedną z najbardziej medialnych zmian w polskiej edukacji ostatnich lat. Decyzję wprowadzono w kwietniu 2024 roku, tłumacząc ją potrzebą "odciążenia uczniów i zwiększenia czasu na odpoczynek".

Minister edukacji Barbara Nowacka wielokrotnie podkreślała, że zmiana przyniosła dobre rezultaty.

"Powtarzanie każdą metodą jest dobre, a po drugie: kartkówka realnie sprawdza wiedzę ucznia, a nie kompetencje rodzica" – tłumaczyła, dodając, że nauczyciele częściej sięgają po krótkie sprawdziany zamiast prac zadawanych do domu.

Resort edukacji twierdzi, że wpływ tej decyzji na wyniki egzaminów jest "niewielki lub żaden". Jednak nie wszyscy zgadzają się z tą oceną.

Nauczyciele i rodzice widzą spadek motywacji

Wielu nauczycieli zwraca uwagę, że odkąd prace domowe przestały być obowiązkowe, dzieci uczą się mniej systematycznie i mają problem z utrwalaniem wiedzy. Pojawiają się głosy, że brak regularnych zadań zniechęca uczniów do samodzielnej pracy.

Z kolei rodzice zauważają, że dzieci spędzają więcej czasu przed ekranami, a mniej nad książkami. Kiedyś praca domowa była obowiązkiem, teraz wszystko jest dobrowolne. A wiadomo, że mało który uczeń wybierze naukę, jeśli nie musi.

Z badania opinii publicznej wynika, że coraz więcej Polaków jest za przywróceniem choćby częściowego obowiązku odrabiania zadań w domu.

Jak ustaliła "Gazeta Wyborcza", zespół ekspertów jest podzielony: część popiera decyzję MEN, a część opowiada się za powrotem do obowiązkowych zadań. Nie wykluczone, że powstanie tzw. protokół rozbieżności, czyli dokument pokazujący brak jednomyślności wśród specjalistów.

Choć raport ekspertów może wpłynąć na debatę, nie ma on mocy wiążącej. Źródło "Gazety Wyborczej" zbliżone do resortu twierdzi, że "MEN i tak napisze swoją wersję. Pewnie bardziej zachowawczą niż ta ekspercka".

Nieoficjalnie mówi się, że cała sprawa od początku miała charakter polityczny. Decyzja o likwidacji prac domowych miała być symbolem nowoczesnej szkoły, ale w praktyce – jak mówią nauczyciele – wprowadziła więcej chaosu niż realnych korzyści.

Źródło: wprost.pl, Gazeta Wyborcza

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: