
Każda z nas powiedziała to kiedyś – czasem z irytacji, czasem z potrzeby poczucia satysfakcji – że miała rację. Choć z pozoru wydaje się to niewinne, to jedno zdanie potrafi w dziecku zostawić więcej żalu niż faktycznej nauki.
"A nie mówiłam, żebyś wziął parasol, bo zmokniesz?", "A nie mówiłam, żebyś tego nie ruszał, bo spadnie?, "A nie mówiłam, że tak będzie?" – brzmi znajomo? Na pewno nie raz zdarzyło ci się użyć tego sformułowania, bo to zdanie pojawia się niemal automatycznie.
Widzisz? To ja miałam rację
Czasem wypowiadamy te słowa z ironią, innym razem z frustracją, ale zawsze po to, żeby pokazać, że kolejny raz mieliśmy rację, a dziecko nas nie posłuchało i teraz ponosi oczywiste konsekwencje.
I o ile dla nas to po prostu niewinny komunikat do sytuacji, dla dziecka może to oznaczać coś znacznie gorszego – wstyd i totalne zagubienie. Tego rodzaju zwrot na pewno nie zadziała na nie motywująco.
To zdanie nie uczy odpowiedzialności, tylko zawstydza
Dziecko, które coś zrobiło nie tak, już wie, że popełniło błąd, ale nie dlatego, że mu o tym powiedzieliśmy, ale dlatego, że odczuło już konsekwencje swojego postępowania. Nie potrzebuje przypomnienia i okazywania wyższości.
Wystarczającą "karą" jest sam fakt poniesienia porażki lub świadomości, że coś nie wyszło tak jak dziecko planowało. Słysząc nasz komunikat "A nie mówiłam?", ma poczucie, że znowu zawiodło, znów nie dało rady zrobić tego tak, jak prosiła mama. Zamiast refleksji nad tym, co zrobiło źle, pojawia się złość, wstyd czy nawet chęć wycofania się. I choć intencje rodzica nie są złe, efekt zwykle bywa odwrotny – dziecko zamyka się w sobie i przestaje ufać zarówno sobie, jak i dorosłym. Bardzo prawdopodobne jest, że nie podejmie już próby zrobienia czegoś samodzielnie lub będzie stroniło od samodzielności w ogóle i podejmowania podobnych wyzwań w przyszłości.
Dlaczego to zdanie nie jest odpowiednie?
Zwrot "A nie mówiłam?" jest tylko i wyłącznie wyrazem potrzeby dorosłego, by mieć rację. Nic więcej – to takie "okno" dające upust skumulowanym emocjom. Dlatego bardzo łatwo jest ulec pokusie. Za każdym razem warto sobie jednak przypominać, że w relacji z dzieckiem nie chodzi o to, kto miał rację, tylko raczej o to, co dziecko z tej sytuacji wyniesie. Taka jest w końcu rola rodzica.
Dziecko, które regularnie słyszy tego typu komunikaty traci pewność siebie. Perspektywa popełnienia błędu czy poniesienia porażki rodzi w nim lęk. Może to doprowadzić do tego, że w przyszłości będzie unikało ryzyka i podejmowania samodzielnych decyzji.
Co powiedzieć zamiast?
Nie chodzi o to, żeby być idealnym rodzicem, który nigdy nie podnosi głosu. Chodzi o świadomość, że słowa mają moc. Zamiast wypowiadać stygmatyzujące "A nie mówiłam?" możesz powiedzieć zdania typu: "Widzisz, nie wyszło – ale to nic, spróbujemy inaczej.", "No tak, nie poszło po naszej myśli. Co możemy zrobić następnym razem?" albo "Trudno, każdemu się zdarza. Najważniejsze, że wiesz, co nie zadziałało."
Takie zdania uczą refleksji, ale też pokazują, że błędy są naturalne i tak naprawdę zdarzają się każdemu. To, że coś nie wyszło nie przekreśla naszej miłości czy akceptacji w stosunku do dziecka.
Bo wychowanie to nie konkurs na to, kto miał rację
Dzieci na każdym etapie swojego rozwoju potrzebują przede wszystkim poczucia bezpieczeństwa – także w sytuacjach, w których nie do końca sobie radzą lub coś im nie wyjdzie. Potrzebują więc rodziców, którzy potrafią słuchać, rozumieć i wspierać – nawet jeśli wiedzą, że to oni sami mają rację. Dlatego, jeśli następnym razem będziesz mieć pokusę odczucia "wygranej" w rozmowie, zastanów się, czy nie lepiej zyskać coś znacznie cenniejszego – bliskość dziecka.
Dziecko potrzebuje wiedzieć, że nawet jeśli się pomyli, nadal jest kochane i ma wsparcie w rodzicu.
Zobacz także
