
Zetki jako rodzice nie szukają już "jednego słusznego stylu wychowania". Pokolenie Z stawia na autentyczność, równowagę i elastyczne podejście, tworząc własny model rodzicielstwa. To hybrydowy sposób wychowywania dzieci, który łączy elementy z wszystkich poprzednich – bez presji perfekcji, za to z naciskiem na samodzielność i świadomość emocjonalną.
Koniec ery "jednego słusznego stylu"
Każde kolejne pokolenie rodziców ma inne sposoby wychowywania dzieci – i to, co dla jednych było rewolucją, dla kolejnych bywa punktem wyjścia i odkrywania kolejnych elementów rodzicielskiej świadomości. Pokolenie X i Y dorastały w większości, ucząc się samodzielności, jako tzw. dzieci z kluczem na szyi.
Kiedy przyszło im wychowywać własne dzieci, postawiły na kontrolę i zaangażowanie – czasem aż do przesady, co doprowadziło do plagi nadopiekuńczości i "rodzicielstwa helikopterowego".
Millenialsi z kolei reagują odwrotnie – szukają bliskości, uczą empatii i chcą być obecnymi rodzicami, bo oni sami wychowywani byli często np. przez dziadków. Ich podejście określa się czasami mianem "rodzicielstwem w duchu gentle".
Teraz powoli w rodzicielstwo wkracza nowe pokolenie rodziców – Gen Z, czyli osoby urodzone po 1995 roku. Oni znowu wychowują całkowicie inaczej. Młodzi rodzice z pokolenia Z nie chcą już wychowywać w jakimś konkretnym nurcie/stylu.
Większość z nich uważa, że nie istnieje uniwersalny model wychowania, który sprawdzi się w każdej rodzinie. Zamiast szukać jednej recepty i ulegać trendom wychowawczym, pokolenie Z łączy różne style, tworząc własny, elastyczny model – tzw. hybrydowe rodzicielstwo.
Zetki na tle poprzednich pokoleń wyróżniają się tym, co w ich rodzicielstwie jest priorytetem. Staje się nim przygotowanie dzieci do realnego świata i wyposażenie dziecka w umiejętności, dzięki którym będzie mu łatwiej w dorosłości.
Młodzi rodzice wskazują, że wg nich życiowa samodzielność i umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach są najważniejsze. Chcą, by ich dzieci rozumiały skutki swoich działań – nie poprzez strach, ale poprzez logiczne konsekwencje wynikające z decyzji, które podjęły.
Ewolucja, nie bunt
Choć Gen Z dystansuje się od czystego gentle parenting w stylu milenialsów, nie odrzuca go całkowicie. Psycholożka Emily Guarnotta w rozmowie z portalem Parents.com zauważa, że to raczej ewolucja niż rewolucja – młodzi rodzice wciąż kierują się empatią, ale jednocześnie pilnują granic, którą poprzednie pokolenie rodziców nie zawsze umiało stawiać.
Wiedzą, że długotrwałe bycie zawsze wyrozumiałym i cierpliwym bywa wyczerpujące i czasami wręcz nierealne, jeśli nie umiem znaleźć przestrzeni na własny odpoczynek.
Wielu z nich obserwowało millenialsów zmagających się z wypaleniem rodzicielskim, próbujących być idealnymi na każdym polu. Zetki jako rodzice mówią: "Nie muszę być perfekcyjny, żeby być dobrym rodzicem". To duża zmiana w mentalności – autentyczność i zdrowie psychiczne rodzica stają się równie ważne jak potrzeby dziecka.
Jednym z najważniejszych elementów hybrydowego wychowania jest świadome odcinanie się od schematów, które rodzice pokolenia Z wynieśli z domu. Dla wielu z nich to oznacza pracę nad sobą, nad emocjami i sposobem reagowania.
Nie chcą powielać schematów związanych z karami, krzykiem czy komunikatami w stylu "bo tak" albo "bo ja tak mówię". Zamiast tego pytają: "Dlaczego reaguję w ten sposób i co mogę zrobić inaczej?".
Ten styl wychowania ma jedną podstawową zaletę – rodzice analizują wzorce wyniesione z własnego dzieciństwa, wyciągają wnioski i dopasowują wychowanie do współczesnych czasów, rezygnując z impulsywnego działania.
Zetki jako rodzice są autentyczni, ale nie perfekcyjni
Nowe pokolenie rodziców dorastało w świecie mediów społecznościowych, poradników i influencerów, którzy pokazują, jak powinno wyglądać wychowanie. Przez to są przesyceni nadmiarem informacji i coraz częściej z łatwością rezygnują z presji bycia idealnym rodzicem.
Gen Z wybiera intuicję zamiast algorytmu – biorą z różnych metod to, co działa w ich rodzinie i w ten sposób stworzyli hybrydowy styl wychowania, tożsamy tylko dla swojego pokolenia.
Ten model jest bardziej zrównoważony i możliwy do utrzymania przez lata (nie tak jak źle rozumiane rodzicielstwo bliskości, którego teraz konsekwencje obserwujemy w pokoleniu płatków śniegu). Rodzic, który dba o własny dobre samopoczucie, potrafi lepiej reagować na potrzeby dziecka. A dziecko, które widzi, że rodzic też ma granice, uczy się, że emocje – zarówno złość, jak i frustracja – są naturalną częścią życia.
Być może właśnie w tym tkwi klucz do nowoczesnego rodzicielstwa. Nie chodzi o to, by zawsze postępować zgodnie z instrukcjami ekspertów, ale by – jak mówi jedno z popularnych haseł Gen Z – "być wystarczająco dobrym rodzicem".
Źródło: parents.com
