Na zdjęciu starsza kobieta trzyma noworodka.
Choć pomoc rodziców i teściów w pierwszych dniach po porodzie jest nieoceniona, to zbyt długie narzucanie się raczej nie sprzyja dobrym relacjom rodzinnym. storyblock.com

Po trudnym porodzie potrzebowała wsparcia. Myślała, że teściowa pomoże jej tylko stanąć na nogi, tymczasem ona zaangażowała się za bardzo. Dziś mówi: "Nie tak wyobrażałam sobie początki macierzyństwa".

REKLAMA

Wiele z was pisze do nas, żeby opowiedzieć o swoim problemie, nagłośnić jakąś sprawę lub po prostu – wyżalić się. Tak też było w przypadku tej wiadomości od naszej czytelniczki. Kobieta pragnie zachować anonimowość.

Chciałam podzielić się swoją historią

"Widzę, że wiele mam opisuje swoje historie, więc i ja postanowiłam napisać. Może mi ulży, bo chyba potrzebuję się wygadać. Chodzi o moją teściową. Szczerze mówiąc, dziwnie się czuję pisząc to. Wiem, że wiele kobiet narzeka na swoje teściowe, ale ja do tej pory naprawdę nie miałam powodów. Było dobrze. Wszystko jednak zmieniło się, kiedy urodził się nasz syn.

"Chyba wykorzystała moją słabość"

Miałam bardzo ciężki poród i faktycznie na początku potrzebowałam pomocy. Moja mama mieszka daleko, więc naturalne było, że poprosiliśmy o wsparcie teściową. Chciałam tylko, żeby była obok – żeby pomogła mi wstać, ugotowała coś, potrzymała małego, gdy potrzebowałam się wykąpać. Ale ona całkowicie przejęła moje życie.

Kiedy zaczęłam dochodzić do siebie i próbowałam coraz więcej robić przy dziecku, teściowa dosłownie "wyrywała" mi go z rąk. "Daj, pokażę ci, jak to zrobić" – mówiła przy każdej możliwej okazji – przy karmieniu, przewijaniu, ubieraniu, kąpieli.

Na początku myślałam, że to normalne, że chce pomóc. Ale po kilku tygodniach zorientowałam się, że zamiast uczyć się bycia mamą, stoję obok i patrzę, jak ktoś inny opiekuje się moim dzieckiem.

Nie chciałam być niemiła, bo faktycznie początkowo potrzebowałam jej wsparcia. Ale teraz radzę sobie coraz lepiej i chciałabym sama zajmować się synkiem. Czuję jednak, że ona nie potrafi odpuścić.

"Mąż z nią rozmawiał. Zaprzeczyła"

Mój mąż próbował z nią porozmawiać, ale teściowa wszystkiemu zaprzeczyła. Stwierdziła, że przecież niczego mi nie zabrania mi robić i że "tylko chce dobrze". Problem w tym, że przychodzi do nas codziennie. Mieszkamy na tym samym osiedlu, więc czasem nawet bez zapowiedzi. Czuję, że nie mam przestrzeni, by być mamą po swojemu. Nie mogę się nauczyć, popełniać błędów, próbować, bo ktoś ciągle stoi nade mną i poprawia.

Nie tak wyobrażałam sobie początki macierzyństwa. Zamiast cieszyć się dzieckiem, czuję się obserwowana, oceniana i odsuwana.

Nie wiem już, jak to rozwiązać. Mąż mówi, że to minie, że jego mama się uspokoi. Ale ja nie chcę czekać, aż samo się ułoży. Chcę po prostu być mamą dla swojego dziecka, a nie pomocnicą we własnym domu.

Co byście zrobiły na moim miejscu?"