
Dla świata byli wzorem dobroci, oddani wspólnocie, zawsze z uśmiechem i pomocą dla innych. W domu? Chłodni, obojętni, czasem okrutni emocjonalnie. Psychoterapeuci ostrzegają: dorastanie z tzw. narcyzem społecznym zostawia w dziecku rany, które trudno zagoić nawet po latach.
Rodzic jako "święty"
Wielu dorosłych wspomina rodziców, którzy w oczach innych byli niemal "święci" – aktywni w kościele, pomocni sąsiadom i zawsze gotowi na charytatywne działania. Problem w tym, że w domu te same osoby potrafiły być chłodne, lekceważące i emocjonalnie nieobecne.
Jak mówi terapeutka Lauren Maher, u tradycyjnych narcyzów źródłem poczucia własnej wartości są uroda, status czy inteligencja, ale "narcyzi wspólnotowi czerpią narcystyczne zaopatrzenie z altruizmu".
Oto 4 oznaki, że wychował cię "społeczny narcyz". Wszyscy go kochali – oprócz ciebie
1. Twój rodzic był "święty" w oczach innych, ale chłodny w domu
Z zewnątrz wyglądało to idealnie: pomocny sąsiad, zaangażowany wolontariusz, osoba, na którą każdy mógł liczyć. W domu jednak znikała cała jej empatia.
"Mogą być troskliwi, życzliwie słuchać, regularnie się meldować i przynosić jedzenie lub prezenty ludziom, których ledwo znają, jednocześnie mówiąc swojemu choremu lub przygnębionemu dziecku, żeby przestało tak dramatyzować" – tłumaczy Maher.
Dzieci dorastające w takim domu często nie rozumieją, dlaczego rodzic, którego inni uwielbiają, potrafi być tak emocjonalnie obojętny wobec nich. To rodzi głębokie poczucie dezorientacji i winy.
2. Twoje potrzeby zawsze były mniej ważne niż potrzeby innych
Dzieci narcyzów społecznych szybko uczą się, że ich potrzeby nie są priorytetem.
"Możesz kwestionować swoje uczucia i utknąć w nadmiernej intelektualizacji. Czujesz wewnętrzne odłączenie od siebie, w którym twoje własne pragnienia nigdy nie wydają ci się jasne" – wyjaśnia terapeutka Hannah Alderete, która pracuje z dorosłymi dziećmi narcystycznych rodziców.
Z czasem takie osoby w dorosłym życiu stają się "niewidzialne". Potrafią pomagać wszystkim wokół, ale nie umieją zadbać o siebie.
3. Słyszałeś: "inni mają gorzej" – zamiast "rozumiem, że ci trudno"
Narcyzi wspólnotowi mają szczególny talent do umniejszania problemów swoich dzieci.
"Porównują cierpienie swoich dzieci do cierpienia innych, minimalizując i ignorując rzeczywiste potrzeby i uczucia dziecka" – mówi Alderete.
Efekt? Dziecko czuje, że jego emocje nie mają znaczenia. A w dorosłości często nie potrafi rozpoznać, co czuje naprawdę, bo nikt nigdy nie pozwolił mu mieć własnych emocji.
4. Gdy opowiadasz o rodzicu, ludzie ci nie wierzą
To jedna z najboleśniejszych części tego doświadczenia.
"Często zdarza się, że ludzie mówią, że czują się 'szaleni', mając do czynienia z narcyzem, ponieważ inni usprawiedliwiają rodzica lub mówią dziecku, że dramatyzuje" – zauważa Maher.
Otoczenie widzi "anioła", więc trudno mu pojąć, że za drzwiami domu kryła się obojętność, manipulacja i emocjonalna przemoc. W rezultacie dorosłe dziecko narcyza społecznego często kwestionuje własne wspomnienia i emocje.
Warto pamiętać, że chłód rodzica nie ma nic wspólnego z naszą wartością. Jak przypomina terapeutka Ami B. Kaplan, "obojętność rodziców nie ma nic wspólnego z ich dziećmi, tylko z ich własnymi deficytami emocjonalnymi".
Warto też nauczyć się być trochę egoistą. Alderete nazywa to "ostatecznym aktem reparentingu":
"Zwrócenie troskliwej uwagi na swoje uczucia, potrzeby i bolączki wspiera te części ciebie, które musiały zostać odrzucone, abyś mógł przetrwać".
Źródło: huffpost.com
