
Dopóki nie zostaniesz rodzicem, nie wiesz, że istnieją gadżety typu daszek na ptaszek, samopodgrzewająca się butelka czy mini wentylator do wózka. Myślisz sobie: fanaberia! Ale kiedy w twoim domu pojawia się dziecko, nagle rozumiesz, że istnienie przynajmniej z tych rzeczy ma sens – i to większy, niż myślałaś.
Rodzicielstwo to nie tylko czas nowych obowiązków, nieprzespanych nocy czy zabiegów pielęgnacyjnych, których musisz się nauczyć. To także zupełnie nowy świat przedmiotów i gadżetów. Takich, o których istnieniu nie masz pojęcia, dopóki nie zostaniesz rodzicem.
Rodzicielski świat dziwnych, ale genialnych wynalazków
Od butelek samopodgrzewających, przez śpiewające nocniki, aż po "daszek na ptaszek" – świat rodzicielskich gadżetów rządzi się własnymi prawami. Na pierwszy rzut oka możesz sobie pomyśleć: "Bez przesady! To jakieś wymysły!" Ale, kiedy jako rodzic, użyjesz takiego gadżety, może się okazać, że polubicie się na dłużej.
Daszek na ptaszek – czemu wcześniej nikt na to nie wpadł?
Nazwa może i zabawna, ale jeśli jesteś mamą chłopca, może się zdarzyć, że nie raz będzie wdzięczna za to, że spakowałaś go do torby.
To mały, stożkowaty daszek z miękkiego materiału, który zakłada się chłopcu na "ptaszek" podczas przewijania, żeby… no cóż, uchronić siebie i otoczenie przed "niespodziewanym prysznicem".
Wyobraź sobie, że jesteście z wizytą w gościach, przewijasz swojego synka, kiedy nagle ten, uwolniony od ucisku pieluchy, postanawia zgotować małą fontannę... Ten niepozorny mały gadżet, potrafi ocalić ubrania, meble, ściany, ale też... resztki rodzicielskiej godności.
Rzeczy, które rozumieją tylko rodzice
Ktoś, kto nie ma dzieci, patrzy z niedowierzaniem, gdy słyszy o nakładkach na kolana do raczkowania (żeby maluch nie zdarł sobie skóry), odciągaczu do nosa (podłączanej do ust mamy lub odkurzacza), samopodgrzewającej się butelki (niezastąpiony wynalazek w podróży) czy bujaczka z funkcją "jazdy samochodem" – kto ma dzieci, które usypiają tylko w aucie, ten zrozumie. Choć patrząc z zewnątrz może się wydawać, że zaopatrywanie się w tego typu gadżety to kaprys albo uleganie modzie czy reklamie, wielu rodziców zapewne potwierdzi, że są gadżety, które "ratują nam dzień" i każdy ma swoje ulubione.
Moim ulubionym były np. szumiące maskotki, imitujące "biały szum". Każdy, kto usypiał dziecko przy dźwiękach suszarki lub okapu, doceni dobrodziejstwo tego typu rzeczy.
Cuda techniki i pomysłowości
Nie ma co ukrywać, że jesteśmy pokoleniem rodziców zasypanym gadżetami. Nasze mamy miały do dyspozycji tetrowe pieluchy i kauczukowe smoczki gotowane w garnku. Dzisiejsi rodzice mają podgrzewacze do chusteczek, lampki nocne reagujące na płacz, monitor oddechu i pachnące woreczki na zużyte pieluszki. Można się śmiać, że wychowanie dziecka zaczyna powoli przypominać obsługę stacji kosmicznej, ale prawda jest taka, że te rzeczy naprawdę ułatwiają życie. Może nie wszystkie jednocześnie, ale wielu rodziców ma swoje ulubione.
Czego to ludzie nie wymyślą!
Być może za kilka lat będziemy mieć butelki, które same rozpoznają, czy dziecko jest głodne, i smoczki zapobiegające płaczowi. Ale dopóki to nie nastąpi, rodzice będą sięgać po to, co ułatwia im codzienność już teraz. Bo dlaczego nie uprościć sobie życia, kiedy jest taka możliwość? W świecie rodziców każda rzecz ma sens, jeśli nawet choć trochę ułatwi codzienność. Tu nie ma się z czego śmiać i czego krytykować.
Zobacz także
