Ile razy byliście w takiej sytuacji: odwiedzacie znajomych z dzieckiem, a ono natychmiast wypełnia po brzegi swoją pieluchę. Przewijanie jest nieuniknione i nie może czekać.
Macie dwie opcje: możecie albo zapytać gospodarza, gdzie moglibyście przewinąć dziecko, albo z miejsca zająć się tematem, bez proszenia o jakąkolwiek zgodę. W myśl zasady mus to mus.
Po wszystkim owijacie brudną pieluchę i… W najlepszym przypadku macie przy sobie plastikową torebkę, w którą pakujecie wątpliwy pakunek, wciąż jednak musicie coś z nim zrobić…
Najczęściej prawdopodobnie spotykacie się z reakcją w stylu – Po prostu wrzuć to do kosza na śmieci – i to jest ok, problem znika, tak szybko jak się pojawił i nie ma o czym mówić.
Nie zawsze jednak jest tak różowo.
"Nie w moim domu"
Na jednym z brytyjskich czatów jedna z matek podzieliła się przykrym wspomnieniem ostatniej wizyty u znajomych.
Kobieta wraz ze swoją 10 tygodniową córką odwiedziła znajomą, matkę dwójki dzieci. Po tym, jak przewinęła niemowlę, zawinęła brudną pieluszkę w plastikową torebkę i zapytała znajomej, co ma z nią zrobić. Odpowiedział jej wybuch śmiechu i ironiczne – Na pewno nie zostawisz tego w moim domu! – powiedzieć, że matka była zaskoczona, to powiedzieć mało.
Pisze o tym, że uznała słowa znajomej za żart. Niesłusznie. W efekcie była zmuszona zabrać pieluchę ze sobą, wychodząc.
Rozżalona zadaje pytanie – Czy to nierozsądne, że uważam że reakcja znajomej była dziwna i niezwykła? Czy aż tak zagubiłam się w świecie rodziców niemowląt, że jest dla mnie szaleństwem niedopuszczenie do wyrzucenia pieluchy do kosza w swoim domu? – zadaje pytania na forum.
I dostaje odpowiedzi, a te są dwubiegunowe. Jedni krytykują znajomą i jej gwałtowną reakcję, inni matkę za pomysł pozostawienia śmierdzącej pieluchy w czyimś domu.
Cóż, wygląda na to, że kwestia jest dość "śmierdząca". Dosłownie i w przenośni…