uczeń na szkolnym korytarzu wpatrzony w ekran smartfona
Zakaz smartfonów w australijskich szkołach przyniósł zaskakujące efekty. fot. Vesna Ihor/storyblocks.com

Australia już od dwóch lat ma w szkołach całkowity zakaz korzystania ze smartfonów. Pomysł, który początkowo budził sprzeciw uczniów i rodziców, dziś przynosi zaskakujące efekty. Nauczyciele zauważają poprawę koncentracji i relacji między dziećmi, ale eksperci ostrzegają: to nie rozwiąże wszystkiego.

REKLAMA

Zakaz smartfonów w szkołach działa w Australii 2 lata

Zakaz telefonów w szkołach to temat, który od dłuższego czasu porusza zarówno rodziców, jak i polityków. Obecnie w polskim Sejmie trwają prace nad ustawą zakazującą korzystania ze smartfonów i wszelkich urządzeń elektronicznych podczas lekcji i przerw.

Zwolennicy zakazu zauważają, że czas ekranowy w ciągu dnia u dzieci i młodzieży jest zbyt długi i placówki, do których chodzą, mogłyby na to jakoś wpłynąć. W niektórych zakątkach świata taki zakaz używania urządzeń elektronicznych w placówkach edukacyjnych jest już stosowany od dłuższego czasu.

Wśród krajów, które wprowadziły go u siebie już w 2023 roku, jest Australia – tam niedawno minęły dwa lata od wprowadzenia ograniczeń. Po takim czasie można już wysnuć pewne wnioski dotyczące wpływu zmiany na rozwój i samopoczucie najmłodszego pokolenia.

Możemy przeczytać o nich w brytyjskim portalu "The Guardian", który omawia badania przeprowadzone przez wydział edukacji Nowej Południowej Walii (jednego ze stanów w Australii). W Australii najpierw zakaz wprowadziła jedna szkoła średnia – Australian Christian College w Melbourne.

Dyrekcja tłumaczyła, że w szkole był problem z konfliktami między uczniami w internecie, ale było też widać u nich problemy z koncentracją i zmiany w zachowaniu po zbyt intensywnym scrollowaniu w czasie przerw.

"Kiedy telefon jest w zasięgu ręki, umysł ucznia jest zawsze tylko w częściowo skupiony na tym, co dzieje się w sali" – mówi dziś dyrektor placówki Caleb Peterson. I dodaje: "Chcieliśmy odzyskać całą ich uwagę". Za szkołą w Melbourne podążyły inne placówki średnie i podstawowe – dziś zakaz korzystania ze smartfonów wprowadzony jest w większości stanów Australii.

Pozytywne efekty zmiany

Taki obrót spraw pochwalili rodzice i politycy, którzy byli zdania, że brak telefonów w czasie trwania lekcji wpłynie pozytywnie na koncentrację uczniów. "Wpływ był wyraźny" – mówi Peterson.

"Od czasu wprowadzenia zakazu zauważyliśmy lepsze rozpoczęcie lekcji, mniej przerw i lepszą płynność nauczania. Konflikty związane z urządzeniami zmalały, a przerwy i obiady wyglądają teraz inaczej – [jest] więcej gier, rozmów i pozytywnych interakcji między uczniami a personelem. To właśnie taka atmosfera jest potrzebna młodym ludziom" – mówi dziś o sytuacji Peterson.

Po roku od wprowadzenia zakazu przeprowadzono pierwsze badania poprzez ankietę. Jej wyniki pokazały, że 95 proc. dyrektorów szkół nadal popiera zakaz. 81 proc. pedagogów zauważyło, że po jego wprowadzeniu poprawił się poziom nauczania, a 86 proc. stwierdziło, że to wpłynęło pozytywnie na socjalizację dzieci i młodzieży. Dodatkowo 87 proc. nauczycieli potwierdziło, że uczniowie bez smartfonów są mniej rozproszeni.

We wspomnianym artykule brytyjskiego portalu wypowiedzieli się też uczniowie. Większość z nich otwarcie przyznała, że wprowadzony zakaz był dla nich trudny do zaakceptowania. Niektórzy nazwali go "przesadną reakcją", ale przyznali też, że po czasie widzą, jakie zmiana przyniosła pozytywne skutki.

"Widzimy różnicę bez nich. Uczniowie [czują się bardziej komfortowo], ponieważ tworzy to bezpieczną przestrzeń i nie muszą się martwić, że ktoś będzie rozsyłał im swoje zdjęcia" – cytuje uczniów "The Guardian". Zmianę widzą nie tylko dyrektorzy, którzy wzięli udział w ankiecie, ale i nauczyciele, którzy prowadzą lekcje.

"Z perspektywy zawodowej zakaz miał wyraźnie pozytywny wpływ" – mówi dr Tony Mordini, pracujący w elitarnej szkole w Melbourne. "Uczniowie są bardziej skupieni podczas lekcji, a my zaobserwowaliśmy zmniejszenie rozproszenia uwagi spowodowanego aktywnością online. Brak telefonów znacznie ograniczył również ryzyko cyberprzemocy lub nękania w klasie".

Zakaz smartfonów nie rozwiąże problemu

Dr Tony Mordini dodaje jednak, że bez urządzeń na lekcjach i przerwach dzieci i młodzież mają niestety też mniej możliwości: "Telefony mogą być niezwykle potężnymi narzędziami do nauki – umożliwiają przechowywanie dużych ilości treści, wspierają badania, robią zdjęcia, tworzą filmy i udostępniają przydatne aplikacje. Ich brak oznacza, że musieliśmy w większym stopniu polegać na urządzeniach zapewnianych przez szkoły i tradycyjnych zasobach".

Jego stanowisko popierają osoby, które nie do końca są przekonane, że zakaz załatwi sprawę i problem uzależnienia od ekranów zniknie. Młode pokolenie scrolluje przecież głównie po lekcjach – w domu i w czasie wolnym. Sam zakaz w szkole na niewiele się zda, jeśli równolegle nie będą prowadzone działania edukacyjne dla rodziców.

O tym mówili też polscy politycy: przedstawiciele MEN oraz Szymon Hołownia, czyli pomysłodawca ustawy o zakazie smartfonów, nad którą obecnie Sejm pracuje. W rozmowie z "The Guardian" prof. Neil Selwyn z wydziału edukacji, kultury i socjologii na Uniwersytecie Monash w Australii mówi o tym samym.

"Młodzi ludzie spędzają znacznie więcej czasu poza szkołą, więc tak naprawdę powinniśmy rozmawiać o tym, jak rodzice i rodziny regulują korzystanie z urządzeń przez dzieci w domu" – mówi.

"Niestety, większość polityków nie chce tego robić. Dlatego zakazy korzystania z telefonów w szkołach to stosunkowo bezbolesny sposób, aby ludzie poczuli, że robią coś w kwestii szerszych problemów związanych z nadmiernym korzystaniem z urządzeń cyfrowych [...] Kluczowe pytanie brzmi, jak te zakazy będą się sprawdzać w dłuższej perspektywie. Twierdzenie, że te zakazy nagle prowadzą do radykalnej poprawy, to świetny polityczny slogan, ale potrzebujemy znacznie bardziej dogłębnych i systematycznych badań nad tym, jakie skutki te zakazy faktycznie przynoszą".

Zmiana musi być również w myśleniu

Profesor powołał się na inne badania przeprowadzone w 30 brytyjskich szkołach na ponad 1200 uczniach. Wykazały one, że nie widać istotnych różnic w samopoczuciu psychicznym dzieci i młodzieży, nie zauważono też zmian w jakości snu, wynikach w nauce języka angielskiego i matematyki, a nawet w zachowaniach zakłócających porządek w klasie.

Niemniej jednak realne zagrożenia, które są efektem uzależnienia od ekranów, są widoczne we współczesnym pokoleniu dzieci i młodzieży. Trzeba temu przeciwdziałać, ale – jak zauważają eksperci – sam zakaz może coś zmienić, lecz nie trwale.

Tu potrzebne są działania na wielu płaszczyznach, w tym edukacja rodziców i pokazywanie im, że dawanie smartfonów bardzo małym dzieciom realnie szkodzi ich rozwojowi.

Źródło: theguardian.com, nsw.gov.au, bbc.com

Czytaj także: