logo
Rodzice powinni brać odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci. fot. Marek BAZAK/East News
Reklama.

Rodzice zrzucają z siebie odpowiedzialność

Dzisiejsi rodzice są bardziej świadomi i odczuwają ogromną presję związaną z wychowaniem. Mają świadomość, jak wielka spoczywa na nich odpowiedzialność, by przygotować swoje dzieci do życia w sposób, który pozwoli im być szczęśliwymi, pewnymi siebie i spełnionymi ludźmi. Jako rodzice angażujemy się w wychowanie na wielu płaszczyznach, co często prowadzi do frustracji, zmęczenia, a nawet wypalenia.

Z drugiej strony nauczyciele coraz częściej zauważają, że wielu rodziców faktycznie nie poświęca swoim dzieciom wystarczająco dużo czasu. Niektórzy zrzucają odpowiedzialność za ich wychowanie na szkołę czy przedszkole, uważając, że to placówki edukacyjne powinny uczyć dzieci zasad funkcjonowania w społeczeństwie. O tej niepokojącej tendencji napisała na swoim facebookowym profilu Dorota Zawadzka, psycholożka specjalizująca się w rozwoju i wychowaniu najmłodszych.

"Coraz częściej zauważam niepokojącą tendencję – mówią też o tym nauczyciele – rodzice przerzucają odpowiedzialność za wychowanie swoich dzieci na szkołę. Oczekują, że to nauczyciele nauczą ich pociechy nie tylko matematyki czy historii, ale także zasad kultury osobistej, wartości moralnych, szacunku do innych, a nawet podstawowych norm społecznych. W efekcie szkoła, zamiast skupić się na nauczaniu, często zmuszona jest pełnić rolę zastępczego domu, nadrabiając to, czego dziecko nie wyniosło z własnej rodziny. Szkoła to nie rodzic!" – zauważa słusznie Zawadzka.

Podkreśla również, że to rodzice są pierwszymi nauczycielami dziecka. To oni modelują jego zachowania społeczne, a dom rodzinny jest miejscem, w którym maluch powinien uczyć się empatii, odpowiedzialności, samodzielności i szacunku. To właśnie rodzice powinni wyznaczać dziecku granice, egzekwować konsekwencje i codziennie poświęcać mu uwagę, aby czuło się kochane, ważne i potrzebne.

Czym skorupka nasiąknie za młodu

Szkoła oczywiście odgrywa istotną rolę w procesie wychowania, ale znajduje się na drugim miejscu. Może wspierać naukę funkcjonowania w społeczeństwie, ale jeśli dziecko nie otrzymało odpowiednich podstaw w domu, żadne działania szkoły nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Placówki edukacyjne i nauczyciele mogą jedynie wspierać rodziców w wychowaniu, ale nie powinny (i nie muszą) wykonywać tej pracy za nich.

Zawadzka zwraca uwagę na to, że w dzisiejszych czasach wszyscy żyjemy w ciągłym biegu i często nie potrafimy znaleźć czasu na to, co naprawdę ważne. Nie dostrzegamy, jakie obowiązki powinny być naszym priorytetem: "Często rodzice są zbyt zajęci pracą, własnymi sprawami lub po prostu wolą unikać trudnych rozmów i konfliktów z dzieckiem. Bywa też, że nie chcą lub nie potrafią wyznaczyć granic, bojąc się, że stracą autorytet lub sympatię swojego dziecka. To błąd – dzieci potrzebują zasad i konsekwencji, by czuć się bezpiecznie i właściwie się rozwijać.

Jeśli w domu nie ma jasnych reguł, nie można oczekiwać, że dziecko będzie ich przestrzegać w szkole. Bo niby jak? Wielu rodziców dostrzega problem dopiero wtedy, gdy pojawiają się poważniejsze konsekwencje: agresja, brak szacunku do nauczycieli i rówieśników, niechęć do nauki, a w skrajnych przypadkach nawet konflikty z prawem. Zamiast zastanowić się, co poszło nie tak i jakie błędy popełnili, niektórzy wolą obwiniać szkołę, nauczycieli, system edukacji – kogokolwiek, nawet media społecznościowe, byle nie siebie".

Psycholożka apeluje do rodziców, aby to oni byli dla swoich dzieci pierwszym punktem odniesienia w trudnych chwilach. Aby wspierali je, rozmawiali i byli obecni od najmłodszych lat, ponieważ tylko w ten sposób można zbudować silną, opartą na zaufaniu relację. Nie można zrzucać odpowiedzialności za wychowanie na pedagogów, bo to rodzice są wzorem do naśladowania dla swoich dzieci. To oni powinni wspierać je po porażkach, uczyć radzenia sobie z emocjami i pokazywać, jak być dobrym człowiekiem.

Czytaj także: