Po tych słowach przestałam publikować zdjęcia córki w sieci. Warto je usłyszeć
Redakcja MamaDu
13 grudnia 2023, 10:54·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 grudnia 2023, 10:54
"Było mi tak wstyd, że się popłakałam", powiedziała swojej mamie 16-latka. Co narozrabiała? Ona nic, ale jej mama – owszem. Wszystko przez zdjęcie córki, które dumna rodzicielka wrzuciła do sieci 13 lat wcześniej… Teraz kobieta zarzeka się, że już nigdy więcej nie pokaże swojej córki w internecie.
Reklama.
Reklama.
Kiedy rodzi się nam dziecko, pękamy z dumy. Moglibyśmy całymi dniami się w nie wpatrywać, a pamięć w naszych telefonach puchnie od liczby zrobionych zdjęć i nagranych filmików. Nic dziwnego, przecież każda chwila z maluszkiem wydaje się godna uwiecznienia. Każdy moment chcemy zatrzymać na zawsze. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze, to jest po prostu najśliczniejsze, najpiękniejsze i najmądrzejsze dziecko, jakie kiedykolwiek pojawiło się na tym świecie!
Patrzcie, jakie mam śliczne dziecko
Dużą stratą dla ludzkości byłoby niepodzielenie się tym obrazem perfekcji z innymi ludźmi, prawda? Niech zobaczą, jaki nasz synek jest śliczny, jaka wdzięczna jest ta kruszynka, córeńka malutka. A potem trzeba jeszcze pokazać, jak słodko zjada pierwsze brokuły, jak uroczo wygląda z pianą z szamponu na głowie podczas kąpieli (z której po prostu za żadne skarby świata nie chce wyjść!). To takie rozkoszne i do schrupania, pozwólmy się innym nacieszyć tym widokiem!
No i te wszystkie pierwsze razy. Pierwsze kroki. Pierwszy rowerek biegowy. Pierwszy dzień w przedszkolu. Pierwsza klasa podstawówki. Dokumentujemy i dzielimy się życiem naszego dziecka ze światem. W mediach społecznościowych, w mailach, podczas spotkań towarzyskich. Przecież oglądają to tylko bliscy, prawda?
Może kilkanaście lat temu nie było takich ustawień prywatności jak teraz, no ale obecnie to każdy rodzic wie, jakie wybrać, by zdjęcia nie trafiły w niepowołane ręce i oczy, prawda? Otóż niekoniecznie, a historia tej mamy jest najlepszym dowodem.
Taka śliczna biedroneczka
Córka Krystyny jest dzieckiem pierwszego pokolenia, które w całości załapało się na istnienie mediów społecznościowych. Jej mama pokazała więc w internecie moment, kiedy po raz pierwszy trzymała córkę w ramionach, jeszcze na porodówce. Potem powrót z dzidziusiem do domu, pierwsze dni, tygodnie, miesiące. Lata. Tak gdzieś w połowie szkoły podstawowej przestała się już często dzielić zdjęciami córki, straciło to swój urok, mniej było wydarzeń wartych pokazania znajomym z sieci.
Od momentu, kiedy córka skończyła 13 lat zupełnie przestała umieszczać jej zdjęcia na Facebooku i Instagramie. Nastolatki tego nie lubią, nie pozwalają, a Krystyna potrafiła to uszanować. Myślała, że wszystko jest w porządku. Że ona jest w porządku. Myliła się.
Córka Krysi chodzi teraz do drugiej klasy liceum. Tak się złożyło, że jest w klasie ze swoją najlepszą przyjaciółką ze szkoły podstawowej. Krystyna przyjaźni się z rodzicami tej dziewczynki, często spotykają się prywatnie i oczywiście są też znajomymi na Facebooku.
Zemsta przyjaciółki
Pewnego dnia córka Krystyny bardzo pokłóciła się ze swoją przyjaciółką. Nastoletnie dramaty z miłością do tego samego chłopaka w tle pokonały wieloletnią przyjaźń dziewczyn. Kiedy po którymś weekendzie nastolatka przyszła do szkoły, zauważyła, że jej koleżanki i koledzy oglądają coś w telefonie i zaśmiewają się niemal do łez. Gdy zauważyli, że wchodzi do klasy, zaczęli śmiać się jeszcze bardziej i szeptać coś do siebie.
W końcu ktoś pokazał dziewczynie swój telefon, a w nim… jej zdjęcia z balu przebierańców w przedszkolu.
Ot, trzylatka przebrana za biedronkę. Nic szczególnego, powiecie? Być może nie dla osoby dorosłej lub dla rzeczonej trzylatki, ale już dla wrażliwej nastolatki o niskiej samoocenie – owszem. Pulchniutka dziewczynka w przekręconych rajstopkach, z buzią wysmarowaną czekoladą… To wystarczyło, by nastolatki z jej klasy ją wyśmiały. I posyłały dalej jej zdjęcia.
Jak w ogóle je znalazły? Oczywiście przez jej (już definitywnie byłą!) przyjaciółkę, która z Facebooka swojej mamy weszła na profil Krystyny i zaczęła szukać "obciachowych" fotek dziewczyny. Chciała się zemścić po ostatniej kłótni. I udało jej się.
"Jak mogłaś, mamo?!"
Córka Krystyny miała pretensje do mamy za to, że ta kiedyś zamieszczała jej zdjęcia w internecie. – Było mi tak wstyd, że się popłakałam przy wszystkich, mamo! – wykrzyczała jej w twarz. – Jak mogłaś mi to zrobić?!
Krystyna przepraszała, próbowała uspokoić, przekonać, że to "przecież nic takiego", ale sporo czasu upłynęło, zanim relacje między nią a jej córką znów się ociepliły. Bo to absolutnie nie było "nic takiego" i każdy rodzic powinien o tym wiedzieć. Krystyna już nigdy nie wrzuci zdjęcia dziecka do sieci, a ty?
Pomyśl, zanim pokażesz dziecko
Mówiąc o zdjęciach dzieci, które rodzice wrzucają do internetu, najczęściej myślimy o innych zagrożeniach z tego wynikających. O tym, że wizerunek naszych dzieci może trafić do groźnych dorosłych. Boimy się pedofilów i innych przestępców, tego, że ktoś przerobi zdjęcie naszego dziecka na pornografię lub mem, z którego będzie śmiał się cały kraj.
Niebezpieczne jest to, że fotografia wrzucona do mediów społecznościowych albo filmik na TikToku mogą zdradzić więcej, niż chcielibyśmy: miejsce zamieszkania lub pobytu, stan posiadania… Z pozoru niewinne zdjęcie dziecka może stać się impulsem do działania dla złodziei, porywaczy, degeneratów.
I słusznie tego się obawiamy. Bardzo dobrze, że ostrzega się rodziców przed udostępnianiem zdjęć dzieci w internecie. Powstało już wiele kampanii na ten temat, wiele osób publicznych przestrzegało przed tym w mediach, a celebryci nie pokazują na zdjęciach twarzy swoich dzieci. Świadomość zagrożeń jest coraz większa, niestety jednak nadal niewystarczająca.
Dlatego apelujemy: nie pokazuj swoich dzieci w internecie. Chroń swoją rodzinę przed przestępcami, a dziecko dodatkowo przed wyśmianiem i szykanami ze strony rówieśników. I pamiętaj: to jego twarz, jego życie, jego prywatność. Nie rób niczego, na co nie masz jego wyraźnej i świadomej zgody. Nawet jeśli twoje dziecko nie skończyło jeszcze pierwszego dnia życia!