dziewczynka bawi się w szkołę i pisze na tablicy równania matematyczne
Polski system edukacji skutecznie od pierwszej klasy zniechęca dzieci do nauki. fot. Filmed/storyblocks.com

Pierwsza klasa to dla wielu dzieci zderzenie z rzeczywistością – koniec zabawy, początek obowiązków i sztywnych zasad. W polskich szkołach publicznych wciąż brakuje elastyczności, a system nie zostawia miejsca na dziecięcą spontaniczność i kreatywność. Efekt? Dzieci, które już po kilku tygodniach mają dość nauki.

REKLAMA

Publiczne szkoły nie zawsze są elastyczne

Pierwsza klasa szkoły podstawowej może być sporym szokiem dla dzieci, które w przedszkolu były przyzwyczajone do swobody i głównie zabawy. Oczywiście pierwsze lata edukacji nadal są dosyć proste, ale codzienna nauka, obowiązek odrabiania lekcji, siedzenie w ławce przez 45 minut dla niektórych 7-latków mogą być szokiem.

Oczywiście te zasady są związane z polskim systemem edukacji i jeśli tylko ktoś czuje potrzebę, może zdecydować się na edukację niestandardową: w domu albo w niepublicznej placówce, która np. jest szkołą leśną.

W standardowej podstawówce jednak zwykle powyższe zasady obowiązują wszystkich uczniów. Jeśli dziecko trafi na oddanego i kreatywnego wychowawcę z pasją, być może jego nauka nie będzie tylko zbiorem sztywnych zasad i obowiązków. Wtedy ma szansę na polubienie nauki i czerpanie przyjemności z czytania, pisania i odkrywania ciekawostek o świecie.

Nie wszystkie dzieci trafią jednak na takich pedagogów z powołania. Niektóre będą wrzucone w sztywny system, w którym dla nauczyciela najważniejsze są formułki – bo ten system nie dla każdego jest na tyle elastyczny, że umie się w nim poruszać swobodnie i edukować z dużą dozą kreatywności.

Ci uczniowie niestety najprawdopodobniej nie będą w przyszłości wspominali szkoły z uśmiechem i nostalgią. Jeśli nic się nie zmieni, taką osobą za kilka-kilkanaście lat może być córka mojej koleżanki.

Niechęć do nauki już od pierwszej klasy

Ostatnio z kim się nie spotkam, wszyscy znajomi pytają mnie o to, jak mój syn radzi sobie w szkole, czy nadal ma w sobie ciekawość świata i entuzjazm, które szkoła czasami w dzieciach niszczy.

Zawsze zgodnie z prawdą odpowiadam, że fascynuje go czytanie, chętnie pisze literki w zeszycie (co mnie zadziwia, bo jest leworęczny i bałam się, że będzie miał w tym trudności) i uwielbia swoją panią, która jest ciepła, uśmiechnięta i rozumie, że dzieci po przedszkolu potrzebują edukacji przez zabawę.

To ona jest dla nich pomocą i przewodnikiem. Ostatnio opowiadałam to spotkanej na zakupach znajomej. Słuchała tego z przygaszoną miną, a po chwili opowiedziała mi, że dla jej 7-letniej córki szkoła to dramat.

Dziewczynka nie umie się w placówce odnaleźć, choć ma w klasie koleżanki z przedszkola. Problemem jest głównie wychowawczyni, która od pierwszych dni wprowadziła rygor: stawia jedynki, podnosi na dzieci głos.

Dodatkowo uczniowie są zalani ogromem obowiązków: po lekcjach codziennie czytają fragmenty podręcznika, piszą w jednym zeszycie szlaczki, a w drugim literki. Ostatnio na weekend mała Maja miała do odrobienia 10 stron zadań z różnych książek oraz kilka stron z ćwiczeniami pisania w zeszycie.

Tak system niszczy dziecięcą ciekawość

Słuchałam tego wyliczania i byłam przerażona. Wiem, że jak ktoś decyduje się wysłać dziecko do publicznej placówki, to musi się liczyć z tym, że dzieci raczej nie będą wspinać się po drzewach, tylko siedzieć w ławkach i pisać oraz czytać. Tylko to drugie też można zorganizować dzieciom w sposób przyjemny i kreatywny.

Bez nadmiaru od samego początku, który może je zniechęcić. Bo to zapewne przez ten natłok zobowiązań córka mojej przyjaciółki już od pierwszych dni nienawidzi szkoły i niechętnie do niej każdego dnia chodzi. Dziewczynka trafiła na pedagoga, któremu brakuje pomysłu na to, jak pracować z dziećmi i to jest smutne.

Bo to prosty przepis na to, jak zniszczyć w dziecku ciekawość świata i sprawić, że na pytanie o czytaną książkę, zamiast się ekscytować, będzie płakało. Tu trzeba podziękować resortowi edukacji i sztywnym ramom, których nikt nie umie zmienić od lat. Tak doprowadzacie do tego, że nauka zamiast być przygodą, staje się smutnym obowiązkiem...

Czytaj także: