nastoletni chłopak odrabia pracę domową
Dzisiejsi rodzice przesadzają z nadopiekuńczością w stosunku do prawie dorosłych dzieci. fot. LENSLOGIC/ storyblocks.com

Nadopiekuńczy rodzice to już plaga we współczesnych czasach. Zamiast wspierać dzieci w nauce samodzielności, coraz częściej wyręczają je w codziennych obowiązkach, odbierając im odpowiedzialność za własne życie. Efekt? Dorastające pokolenie, które nie potrafi działać na żadnym polu bez pomocy mamy lub taty.

REKLAMA

Mama zatrudnia kogoś, kto odrobi z synem lekcje

W grupie dotyczącej jednej z warszawskich dzielnic matka zapytała o pomoc w nauce dla swojego syna. Miała na myśli kogoś, kto wesprze chłopca w odrabianiu lekcji, pilnowaniu nauki do kartkówek i czytaniu lektur.

Zaznaczyła, że syn ma dodatkowo korepetycje z matematyki, języka polskiego i języka angielskiego, więc chodzi tylko o bieżącą naukę i pilnowanie wszelkich zobowiązań związanych z lekcjami w szkole. Dziś rodzice są zabiegani, mają wiele obowiązków i czasami żadnej pomocy bliskich, więc nie ma co się dziwić, że szukają odpłatnej pomocy.

Nie każdy jest w stanie na bieżąco wspierać dziecko w nauce, jeśli np. pracuje na zmiany. Tu jednak inna kwestia wzbudziła mój niepokój, a nawet bym powiedziała – zszokowała mnie. Mianowicie fakt, że ogłoszenie dotyczyło pomocy w nauce dla ucznia 2 klasy liceum, czyli chłopca w wieku 16-17 lat.

Pomyślałam o tym, jak bardzo ja byłam samodzielna w tym wieku, i ile spraw moi rówieśnicy załatwiali samodzielnie, mając te 16 lat. Później pomyślałam o tym, że w naszym pokoleniu milenialsów nikomu by nawet nie przyszło do głowy, by w tym wieku odrabiać lekcje i uczyć się z rodzicami lub kimś, komu rodzice zapłacili (i nie chodzi mi tu o typowe korepetycje z jakiegoś przedmiotu).

Nadopiekuńczy rodzice to już plaga

Tyle piszemy w naszym portalu o nauce u dzieci samodzielności i odpowiedzialności, które są kluczowe do tego, by być spełnionym, pewnym siebie człowiekiem, a wielu rodziców nadal nie do końca rozumie, na czym takie wychowanie polega. Wielu ma tendencję do wyręczania we wszystkim swoich dzieci.

Niby pod osłoną wspierania, zabierają im wolność i samodzielność. Zaczyna się zwykle od prostych czynności, które jako rodzic możemy zrobić szybciej i sprawniej: założyć przedszkolakowi w szatni kapcie, pomóc wyłowić makaron z zupy itp. Później z każdym kolejnym etapem, rodzice, zamiast się wycofać, niepotrzebnie angażują się w kwestie, w których dziecko właśnie powinno uczyć się radzenia sobie samemu.

Takim sposobem wychowujemy pokolenie, które w szkole średniej i na studiach nie umie załatwić różnych spraw bez pomocy rodziców, a następnie wchodząc na rynek pracy, chodzi z mamą lub tatą na rozmowę kwalifikacyjną do pracy.

To już taki najbardziej skrajny scenariusz, ale niektórzy młodzi dorośli w takiej sytuacji nie widza nic złego. Trzeba więc głośno powiedzieć, że ich poczucie odpowiedzialności i samodzielność dość mocno kuleją, jeśli popatrzymy na to z perspektywy poprzednich pokoleń. Te wszystkie refleksje naszły mnie po tym, jak przeczytałam przytoczony na początku post.

Oto pokolenie, które nie musi dorastać

Słyszałam już o przypadkach chodzenia na rozmowę o pracę z rodzicami, a jednak ogłoszenie o pomocy w nauce dla licealisty i tak mnie zadziwiło. Przecież wydawałoby się, że nauka to najważniejszy i właściwie jedyny formalny obowiązek dzieci i młodzieży. Nie mówimy tu oczywiście o obowiązkach domowych, bo w ich sprawie każdy rodzic ma prawo mieć inne zdanie i swoje zasady wychowawcze.

Natomiast w przypadku nauki dzieci i młodzież są objęte szkolnym obowiązkiem i w wieku 16 lat wydawałoby się, że będą już na tyle dojrzałe i samodzielne, że będą w stanie przypilnować tego, by odrobić prace domowe, nauczyć się na kartkówkę czy przeczytać lekturę.

Okazuje się jednak, że w dzisiejszych czasach wcale nie jest to aż tak oczywiste. Zastanawiam się, co w przypadku takich nadopiekuńczych rodziców i uległych nastolatków będzie jako następne. Mama wynajmie kogoś, kto napisze za syna maturę? A może usprawiedliwi go w pracy, kiedy ten do niej nie dotrze?

Czytaj także: