
"Zawsze marzyłam o tym, by zostać mamą. Ale nikt nie przygotował mnie na to, jak bardzo zmieni się moje ciało. Po porodzie nie mogę na siebie patrzeć" – pisze jedna z kobiet na forum. Jej wyznanie poruszyło setki innych mam, które czują podobnie, ale boją się o tym mówić głośno.
Zawsze myślała, że poród to piękne, mistyczne doświadczenie, o którym mówi się z czułością i wzruszeniem. Tak przecież wygląda to na Instagramie – kobiety uśmiechnięte, trzymające maleństwo w ramionach, kilka tygodni po porodzie znów szczupłe, promienne, w dopasowanych sukienkach. Ona też w to wierzyła. Marzyła o tym, że macierzyństwo odmieni jej życie – i odmieniło. Ale nie tak, jak się spodziewała. Natrafiłam ostatnio na forum na historię tej kobiety i bardzo mnie ona poruszyła. Uważam, że to temat, o którym warto mówić głośno.
"Problem z ciałem miałam od zawsze"
"Zawsze marzyłam o tym, żeby być mamą. Wiedziałam, że ciąża to nie bajka, że ciało się zmienia, ale nie sądziłam, że aż tak. Pierwsze rozstępy pojawiły się już w drugim trymestrze. Najpierw na brzuchu, potem na udach, a potem dosłownie wszędzie. Patrzyłam w lustro i nie mogłam się pogodzić z tym, co widzę. Wielkie czerwone pręgi, obrzęknięte ciało i twarz, której nie poznawałam" – tak zaczęła swój wpis kobieta.
Zmęczenie, potliwość, opuchnięcie, a w końcu – poród
"Miałam wrażenie, że moje ciało przestało być moje. Jakbym straciła nad nim kontrolę. To był koszmar – nie sam poród, ale to, co się działo wokół. Brak intymności, brak delikatności, brak poczucia szacunku. Czułam się uprzedmiotowiona. I choć wiedziałam, że to dla dobra dziecka, dla mnie to było traumatyczne. Mogę się nawet pokusić o twierdzenie, że to było najgorsze, co mnie w życiu spotkało" – pisze dalej kobieta.
Kiedy cud życia staje się ciężarem dla psychiki
Nie każda kobieta po porodzie czuje natychmiastową wdzięczność, zachwyt nad swoim ciałem, że dokonało tak niesamowitych rzeczy i spełnienie. Wiele z nich – w ciszy, wstydzie i poczuciu winy – przeżywa coś zupełnie odwrotnego. Poczucie utraty kontroli nad sobą, brak akceptacji dla zmian w ciele, rozstępy, blizny, wypadanie włosów, obrzęk, nietrzymanie moczu – to wszystko są realne doświadczenia, o których rzadko mówi się głośno.
W internecie dominują obrazy idealnych matek – takich, które "wróciły do formy po trzech tygodniach". Dla kobiet, które tego nie doświadczyły, to dodatkowy cios. Bo rodzi się przekonanie, że skoro inne potrafią, to ze mną musi być coś nie tak.
Wstręt, który często maskuje coś głębszego
Wstręt do własnego ciała po porodzie nie zawsze oznacza coś niepokojącego w sensie klinicznym. Czasem to po prostu reagowanie na stratę dawnego obrazu siebie – kobieta traci ciało, które znała i nad którym miała kontrolę. To poczucie, że wszystko się zmieniło – wygląd, zapach, sposób, w jaki ciało reaguje. To żałoba po dawnym "ja".
Dla wielu kobiet ciało po porodzie staje się źródłem sprzecznych emocji. Z jednej strony – wdzięczność, że "dało życie". Z drugiej – złość, wstyd, rozczarowanie. Takie uczucia są ludzkie i naturalne. Nie świadczą o braku miłości do dziecka. To raczej sygnał, że kobieta potrzebuje czasu, by znów oswoić się ze sobą.
Jeśli jednak objawy braku akceptacji są na tyle silne, że uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, koniecznie trzeba skonsultować się ze specjalistą. Mogą być to objawy depresji poporodowej i nie wolno ich bagatelizować.
To nie wstyd prosić o czas
Nie każda kobieta wraca do formy w kilka tygodni. I nie chodzi tylko o kilogramy, ale też o emocje. Ciało po porodzie jest inne – potrzebuje odpoczynku, regeneracji i troski. Wstręt do siebie często wynika ze zmęczenia, braku snu, samotności. Kiedy przez wiele miesięcy ciało "pracuje" dla dziecka, a później staje się źródłem bólu, wyczerpania i niepokoju, trudno je kochać. Akceptacja nie przychodzi od razu. Czasem potrzeba tygodni, czasem miesięcy, a niekiedy rozmowy z kimś, kto nie powie: "Przesadzasz, przecież masz zdrowe dziecko", tylko po prostu wysłucha.
Z czułością do siebie
Poród to nie tylko fizjologiczny proces, ale też ogromne doświadczenie emocjonalne. Ciało kobiety przechodzi przez coś, czego nie da się porównać z żadnym innym wysiłkiem. I choć z zewnątrz wydaje się, że wszystko wraca do normy, wewnątrz często trwa jeszcze długa walka o to, by znów poczuć się sobą.
Nie każda kobieta po porodzie czuje się silna i piękna – i to w porządku. Nie musi. Nie ma jednej drogi powrotu do siebie. Czasem to spacer, czasem rozmowa, czasem łzy przed lustrem, a czasem cisza, w której wreszcie można odetchnąć i powiedzieć: "Nie jestem idealna. Ale jestem wystarczająca. Jestem sobą."
Zobacz także
