
Syn mojej przyjaciółki usłyszał ostatnio w szkole pewne zdanie. Były to zwykłe słowa, rzucone od niechcenia, a jednak wystarczyły, by w jego oczach zgasła iskra ciekawości. I wtedy zrozumiałam, że takie drobne komunikaty potrafią zmieniać dzieci bardziej, niż nam się wydaje.
Zwykłe zdanie, które wiele zmienia
Syn mojej przyjaciółki wrócił ostatnio ze szkoły wyraźnie zgaszony i podłamany. Filip usłyszał od pani z pozoru zwykłe słowa: "Siedź w miejscu i się nie odzywaj, bo przeszkadzasz".
Dla dorosłych to mogło brzmieć jak prosta uwaga. Ale dla niego te słowa były jak znak stop – zatrzymaj się, nie pytaj, nie ruszaj się, nie dociekaj.
Filip chciał coś pokazać koledze, ale usłyszał tylko, że "przeszkadza". I zamknął się w sobie.
Cisza jako złudny ideał
W szkołach cisza często bywa uznawana za dowód dobrej pracy nauczyciela. Ale prawda jest taka, że dzieci uczą się najwięcej wtedy, gdy pytają, rozmawiają, szukają odpowiedzi. Kiedy każemy im siedzieć w miejscu i milczeć, gasimy w nich naturalną ciekawość, która jest przecież najlepszym motorem nauki.
"Siedź w miejscu i się nie odzywaj, bo przeszkadzasz" – to nie tylko uwaga o zachowaniu. To komunikat: nie wychylaj się, nie bądź sobą, dostosuj się do reszty. W ten sposób uczymy dzieci, że ważniejsze jest posłuszeństwo i podporządkowanie grupie niż własne pytania czy pomysły.
Moje matczyne refleksje
Kiedy usłyszałam tę historię, poczułam smutek. Pomyślałam, ile razy ja sama marzyłam, by moje dziecko w szkole było właśnie takie – ciche, spokojne i "niewidoczne". A teraz widzę, że ta "idealna cisza" ma wysoką cenę. Bo razem z nią gaśnie ta iskra, dzięki której moje dziecko chce wiedzieć więcej.
Chciałabym, żeby szkoły były miejscem, gdzie dzieci mogą się śmiać, pytać i czasem nawet trochę przeszkadzać – bo to oznacza, że są żywe i ciekawe świata. Cisza nie zawsze oznacza skupienie. Czasem oznacza rezygnację, a ja nie chcę, żeby moje dziecko rezygnowało z bycia sobą.
Szkolna cisza może wyglądać pięknie, ale jeśli okupiona jest strachem przed pytaniami i zakazem ruchu, to nie jest to cisza twórcza. To cisza smutku i autocenzury. A przecież szkoła powinna być przestrzenią do wzrastania, a nie do uciszania.
