
W Polsce poziom dzietności jest dramatycznie niski i bije kolejne rekordy spadków. Rządowe programy socjalne, takie jak 800 plus czy babciowe, nie rozwiązują kluczowych problemów młodych ludzi. Brak bezpieczeństwa, stabilizacji i wsparcia sprawia, że wiele kobiet i mężczyzn rezygnuje z rodzicielstwa. Oto, jakie powody braku dzieci wymieniają nasi czytelnicy.
Od kilku lat w Polsce obserwujemy tendencję spadkową w poziomie dzietności. Dane jasno pokazują – młodzi ludzie nie chcą mieć dzieci. Potomstwo i zakładanie rodziny nie jest ich priorytetem, bo wolą skupić się na rozwoju osobistym, podróżach i budowaniu kariery zawodowej.
W Polsce poziom dzietności jest dramatyczny
W związku ze statystykami, które w specjalistach budzą grozę, rząd od jakiegoś czasu próbuje coś zrobić, by zachęcić młodych obywateli Polski do zmiany zdania. Wprowadzono 800 plus, babciowe, sukcesywnie zwiększa się liczbę samorządowych placówek opiekuńczo-edukacyjnych dla dzieci.
Prawda jest jednak taka, że te działania niewiele dają. Z roku na rok wskaźnik dzietności jest coraz niższy: w 2024 roku osiągnął rekordowo niski poziom. Specjaliści alarmują, że tak mało dzieci w Polsce nie rodziło się nigdy, odkąd prowadzone są tego rodzaju rejestry danych.
Warto zaznaczyć, że rządzący kombinują, jak zachęcić młodych do decyzji o dzieciach, a chyba nikt samych zainteresowanych nie zapytał wprost o to, co chcieliby, żeby w ich otoczeniu się zmieniło. My zapytaliśmy o to naszych czytelników na facebookowym koncie MamaDu. Zadałyśmy odredakcyjne pytanie: "Co musiałoby się zmienić w Polsce, żebyś zdecydowała się na dziecko?".
Post otrzymał wiele reakcji oraz odpowiedzi od naszych obserwatorów: 2023 komentarzy to naprawdę spora kopalnia inspiracyjna. Pokazują również to, jak w naszym kraju młodym ludziom się żyje. W zależności od odebranej perspektywy: niektórym żyje się bardzo źle i stąd ich decyzja o braku dzieci, a innym żyje się na tyle dobrze, że dzieci nie chcą, by tego stanu rzeczy nie zmieniać.
W Polsce mało kto czuje się bezpiecznie
Czytając komentarze, głównie kobiet, można śmiało powiedzieć, że dane dotyczące dzietności w kolejnych latach niewiele się zmienią: albo tendencja będzie spadkowa, albo zatrzyma się, ale na ujemnym poziomie.
Zobaczcie zresztą sami, co piszą nasi obserwatorzy:
"Zamienić 800+ na płatny wychowawczy, żeby nie trzeba było z bólem serca malutkiego dziecka oddawać na 9 godzin do żłobka. Wsparcie finansowe pracodawców, żeby opłacało im się zatrudniać na pół czy 3/4 etatu".
Niektórzy też piszą o zmianie kulturowej w myśleniu, mentalności i podejściu w ogóle do tematu rodziny. Nie da się wiele zmienić, jeśli społeczeństwo nie zmieni swojego stosunku do traktowania rodziców i dzieci. Przeczytajcie sami:
"Myślę, że nic. Tu nie chodzi o programy rodzinny, ale o wsparcie kobiet. Kobiet już nie chcą być służącymi i niewolnicami. Najwięcej konsekwencji rodzicielstwa ponosi kobieta. Chodzi 9 m-cy w ciąży, gdzie mimo złego samopoczucia słyszy, że to nie choroba, XXI w rodzi w bólu, bo nie zawsze może liczyć na znieczulenie, opieka okołoporodowa, którą uprzedmiotowia kobietę. Opieka nad dzieckiem głównie spoczywa na kobiecie, jest na gorszej pozycji w pracy, bo ja dziecko chore to głównie kobieta bierze zwolnienie, przez co traci pracę, zostaje w domu, aby zająć dzieckiem, to słyszy, że nic nie robi. Pożalić się nie może, bo przecież od wieków kobiety rodziły, wychowywały, urodziły na polu w kapustę i dalej robiły...".
Nie ma wsparcia dla młodych
W komentarzach przewija się też brak stabilizacji mieszkaniowej. Wysokie ceny nieruchomości, trudności w otrzymaniu kredytu oraz wysokie czynsze sprawiają, że młodzi ludzie odkładają decyzję o powiększeniu rodziny.
Wielu z nich wprost pisze, że nie wyobraża sobie posiadania dziecka, gdy samemu wciąż mieszka się z rodzicami lub wynajmuje mieszkanie w kilka osób. Są i kobiety, które zaznaczają, że dużo by się zmieniło, gdyby zmieniło się podejście mężczyzn i ich poziom dojrzałości czy zaangażowania:
"Jakie żłobki, jaka praca, jakie dotacje... problemu by nie było gdyby to panowie wzięli na siebie odpowiedzialność, a mają wywalone, nie dziwie się, że nie ma dzieci, teraz dzieci to pasja samotnych ambitnych matek...".
Kolejnym problemem, o który mówią czytelniczki, jest brak realnego wsparcia w sytuacjach kryzysowych. Mowa nie tylko o opiece zdrowotnej, ale też o pomocy psychologicznej dla rodziców i dzieci, która w Polsce wciąż jest trudno dostępna i niewystarczająco finansowana.
Nie ma pieniędzy, spokoju i bezpieczeństwa
Wiele osób zauważa również, że programy socjalne są często postrzegane jako doraźne i nietrwałe. Zaufanie do państwa jest niskie – młodzi ludzie obawiają się, że nawet jeśli dziś dostają świadczenia, to jutro mogą one zniknąć lub zmienić formę i wtedy oni się już na nie nie załapią.
Trudno więc planować życie rodzinne w dłuższej perspektywie, bo młodzi boją się braku wsparcia, co pokazuje też, że nie czują się pewnie i bezpiecznie w dorosłym życiu bez wsparcia osób trzecich.
Pojawiają się też głosy, że problemem jest styl życia współczesnych młodych dorosłych. Wielu nie chce rezygnować z niezależności, podróży, swobody czy rozwoju osobistego, a rodzicielstwo jawi się im jako ograniczenie, które na lata zatrzyma ich w miejscu. To podejście – choć różne od pokolenia ich rodziców – również kształtuje dane statystyczne.
Czytając komentarze naszych czytelników, nie sposób nie zauważyć, że niski wskaźnik dzietności w Polsce nie jest tylko wynikiem "kaprysu młodych ludzi", ale sumą wielu realnych problemów: ekonomicznych, kulturowych, systemowych i społecznych. Rządowe programy wsparcia – choć dla części rodzin faktycznie pomocne – nie odpowiadają na kluczowe potrzeby, takie jak stabilizacja mieszkaniowa, elastyczny rynek pracy, wsparcie dla kobiet czy zmiana mentalności społecznej.
Dopóki państwo będzie próbowało rozwiązywać problem dzietności wyłącznie pieniędzmi (które niczego w zasadzie nie rozwiązują), a nie kompleksowymi i długofalowymi zmianami, dopóty w kolejnych lata dzietność wcale nie będzie rosła. Decyzja o dziecku nie wynika bowiem z wysokości świadczeń na konto, lecz z poczucia bezpieczeństwa, równowagi i perspektyw na przyszłość.
