Chłopiec je czekoladę
Prezent na Dzień Chłopaka powinien być symboliczny, ale to nie oznacza dawania dzieciom samych słodkości. storyblock.com

Dzień Chłopaka w szkole podstawowej to święto, które wywołało w klasie mojego syna gorętsze dyskusje niż wybór trójki klasowej. Rodzice spierają się o składkę, upominki i całą otoczkę tego święta w szkole. Propozycja jednej z matek dosłownie zwaliła mnie z nóg.

REKLAMA

Gorąca dyskusja rodziców o Dniu Chłopaka

Jestem mamą chłopca, który właśnie zaczął przygodę ze szkołą podstawową. To przeprawa nie tylko dla dziecka, ale też dla rodzica. Wiecie, te wszystkie zebrania, uczestniczenie w trójce klasowej, ustalanie wysokości składek i przeróżne decyzje. Np. taka związana z nadchodzącym Dniem Chłopaka.

Człowiek myśli, że już nic go nie zaskoczy, a jednak. Ostatnio na klasowej grupie na Messengerze trwają rozmowy o organizacji właśnie tego święta. Rodzice dyskutują o tym, jaka wysokość składki na ten cel, czy więcej przeznaczyć teraz na prezent, czy może mniej? Wtedy więcej wydać np. na Mikołajki. Kiedy już tę kwestię jako-tako ustalono, okazało się, że wybór upominku, który ma być symboliczny, wcale nie będzie taki prosty.

Ja np. wciąż nie rozumiem, dlaczego każdą szkolną okazję musimy celebrować cukrem, lukrem i kilogramami plastiku. Oczywiście rodzice nie mogli się dogadać: ktoś proponował gry Montessori, ktoś inny logiczne układanki i karciane gry edukacyjne. Jeszcze inni byli za kupnem breloków, które będą personalizowane.

Jedna z mam wpadła na "genialny" pomysł: za składkę po 30 zł od dziecka kupimy każdemu sporą paczkę słodkości. Wspaniale, prawda? Bo przecież w XXI wieku, kiedy mamy w sklepach nieograniczony dostęp do słodyczy, nic tak nie ucieszy dzieci jak paczka czekoladek, żelków i cukierków, większa niż ich plecak.

Cukier jest dla ludzi, ale...

Nie jestem za tym, żeby całkiem demonizować słodycze i zakazywać całkowicie dzieciom cukru, bo wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej. Znam przypadki kilkulatków, które za plecami rodziców pochłaniały niezliczone ilości słodkości tylko dlatego, że mama i tata kategorycznie w domu ich zakazywali. Uważam, że stąd to już prosta droga do zaburzeń odżywiania i problemów z żywieniem na całe życie.

Jeśli damy chłopcom paczki samych łakoci na Dzień Chłopaka, dzieci dostaną od nas komunikat, że słodycze to jedyna słuszna forma upominku. Że można nimi nagradzać, karać (zabierając je) i wpływać na swoje emocje. To jest krzywdzące przekonanie, nie sądzicie?

Nie mam nic przeciwko słodyczom. Serio. Uważam, że ich całkowity zakaz to droga donikąd (o ile ktoś nie ma jakichś alergii pokarmowych) – dzieci i tak znajdą do nich drogę, bo dziś nie jest to bardzo trudne. Z drugiej strony: czy naprawdę trzeba im wkładać do głów, że każda okazja jest równoznaczna z kilogramem czekolady?

Przecież to prosta droga do formowania szkodliwych nawyków. Wiem to doskonale, bo sama wychowałam się w latach 90., kiedy dostęp do słodyczy był ograniczony i dziś często walczę z tym, by nie wynagradzać sobie tego, że kiedyś dostępu do nich nie miałam na co dzień, a dziś go mam.

Może lepiej postawić na wspomnienia?

Nie chcę też nikogo stygmatyzować, ale najbardziej chętna na te paczki ze słodkościami dla dzieci była kobieta, która gołym okiem widać, że ma spory problem z otyłością. Dlaczego, skoro sama widzi na swoim ciele, że to szkodzi zdrowiu, to chce to również zrobić swojemu dziecku i jego rówieśnikom?

Uważam też, że takie okazje warto byłoby celebrować w ogóle w inny sposób. Nie słodkościami, a nawet nie prezentami, tylko jakąś atrakcją. W dzisiejszych czasach i tak wszyscy mamy przesyt otaczających nas materialnych przedmiotów.

Rozumiem, że to ma być symboliczny upominek, ale zamiast tego fajnie byłoby, żeby dzieci poszły do kina, spędziły czas na integracji np. na ognisku klasowym czy podczas jakichś zorganizowanych przez szkołę zabaw. No ale to są czcze marzenia, więc jeśli już musi być coś materialnego, to niech to będą edukacyjne drobiazgi czy coś użytecznego, a nie kolejna tabliczka czekolady czy lizaki...

Dzieci wcale nie potrzebują kolejnej paczki słodyczy. Uwierzcie mi, bardziej ucieszyłyby się, gdyby dorośli poświęcili im czas, zamiast wtykać im do rąk kolejne cukierki i batoniki...

Czytaj także: