Na zdjęciu widać zmęczoną mamę, która usnęła z dzieckiem na kanapie.
Pracująca na etat mama często wykorzystuje każdą wolną chwilę na drzemkę storyblock.com

Powrót mamy na etat to wyzwanie, które często wiąże się z poczuciem braku sił i czasu dla siebie. "Obiad gotuję o 6, a prasuję o 21" – napisała jedna z kobiet na forum. Jej historia poruszyła dziesiątki mam, które podzieliły się własnymi doświadczeniami i radami.

REKLAMA

Jako pracująca mama wiem, jak trudno pogodzić obowiązki zawodowe z domowymi, no i do tego jeszcze opiekę nad dziećmi.

I od razu wyjaśnię, że nie da się tego wszystkiego połączyć tak, żeby było idealnie. To jest fizycznie niemożliwe.

Problem polega na tym, że niestety często same od siebie tego wymagamy, a kiedy czegoś nie uda się dowieźć, odczuwamy rozczarowanie, przygnębienie, poczucie "bycia niewystarczającą".

Wpis mamy, który porusza emocje

I choć takie postawy są bardzo powszechne wśród mam, raz na jakiś czas poznaję historię, która uświadamia mi jak wielkim bohaterstwem wykazujemy się na co dzień. Ile wysiłku wkładamy w to, by wszystko jakoś razem poskładać w całość – żeby dzieci miały czyste ubrania, nie zapomniały farb do szkoły, czy usnęły bezpiecznie po przeczytaniu ulubionej bajki...

Te drobne rzeczy tworzą spójne życie rodzinne, ale jednocześnie sprawiają, że dzień mamy jest w całości wypełniony po brzegi – bez czasu na oddech, odpoczynek, czy często nawet posiłek...

Ostatnio na jednym z forów przeczytałam post, który wyjątkowo mną poruszył. Był pełen szczerości, zmęczenia i emocji, które tak dobrze wszystkie (pracujące mamy) znamy.

"Od sierpnia wróciłam na etat. Mam dwójkę dzieci (przedszkole i szkoła) i mam wrażenie, że sobie totalnie nie radzę z tą nową rzeczywistością. Rano wstaję przed 6, żeby ugotować obiad, a dzień kończę odkurzaniem o 21 albo ładowaniem zmywarki... a gdzie czas dla siebie? Mąż oczywiście mi pomaga, ale też pracuje całymi dniami. Powiedzcie, czy jakoś przywyknę do tej nowej rzeczywistości? PS. błagam nie mówcie tylko, że to kwestia organizacji..."

Po przeczytaniu tego posta pomyślałam sobie, czy tak wygląda codzienność większości pracujących mam? Zatrzymałam się na chwilę i myślę, przecież to wszystko jest bardzo trudne, a jednocześnie prawdziwe!

Gdy pierwsze emocje opadły, pojawiły się kolejne. Wzruszyłam się tym wpisem (poczułam ogromne współczucie względem tej mamy), a jednocześnie zmusił mnie on do refleksji.

Wsparcie zamiast hejtu

Najbardziej wzruszyło mnie to, że pod tym wpisem pojawiły się tylko wspierające komentarze. Zero hejtu, zero oceniania, żadnego "to kwestia organizacji". Zamiast tego – solidarność kobiet, które doskonale wiedzą, jak wygląda taka codzienność.

"Tak już jest. Myślę, że każda, co nie ma pomocy, w ten sposób żyje. Czas dla siebie będziesz miała kiedyś, kiedy dzieci będą duże. Ja też nie wiem, w co ręce włożyć i też rano gotuję obiady" – napisała jedna z mam.

"Dom to nie muzeum"

W komentarzach powtarzała się też jedna myśl: "nie wszystko musi być idealne".

"Nic się nie stanie, jak nie zrobisz wszystkiego. Jest obiad – super. Są czyste ciuchy na grzbiecie? To reszta naprawdę może poczekać. Dom to nie muzeum".

Nie sądzicie, że te słowa powinny być mottem każdej z nas?

Szukanie kompromisów

Inne mamy podpowiadały też praktyczne rozwiązania:

"Czasem można zamówić obiad albo zrobić coś z 'półgotowców' – też zjedzą. No i oczywiście gotować więcej na dwa, trzy dni i w słoiki, mrozić".

"Nie musisz codziennie odkurzać. Nie musi być codziennie świeżo zrobiony obiad – można ugotować w weekend razem z mężem i zamrozić. Dzieci, nawet starsze, mogą rozładować zmywarkę".

Myślę, że te rady bardzo pomogły tej mamie. Wiadomo, problemu nie rozwiążą całkowicie, ale na pewno podniosą na duchu, a to już dużo. Bardzo dużo.

Bo prawda jest taka, że żadna z nas nie ma nadludzkich mocy. A próbując być idealną w każdej roli, tylko szybciej się wypalamy.

Mamo, nie jesteś sama!

Historia tej mamy i reakcje innych kobiet pokazały mi coś ważnego: w tym wszystkim nie jesteśmy same. Każda z nas zna smak zmęczenia i frustracji, ale każda też wie, że nie trzeba mieć perfekcyjnego domu, by być dobrą mamą.

Czasem wystarczy też wykrzyczeć głośno: "Nie daję rady", a okaże się, że wokół są inne kobiety, które mają dokładnie tak samo. "Jestem z tobą!" potrafi podnieść na duchu.