
Ciągle ustępujesz dziecku dla świętego spokoju, choć miałaś być dziś konsekwentna? To nie oznacza, że jesteś złą mamą – tylko że potrzebujesz wsparcia i nowego podejścia. Sprawdź, jak stawiać granice dziecku z miłością, bez kar, krzyków i wyrzutów sumienia.
Granice w wychowaniu – to nie mur, tylko mapa
Ile razy obiecywałaś sobie, że dziś nie ustąpisz? Że nie będzie czekolady przed obiadem, że nie obejrzy kolejnej bajki, że nie kupicie kolejnej zabawki w sklepie? A jednak znów odpuszczasz, najczęściej dla świętego spokoju. Bo jesteś zmęczona, przeciążona, przytłoczona płaczem, marudzeniem, presją czasu.
Znasz to? Nie jesteś sama, ja walczę z tym średnio kilka razy dziennie. Ale dobra wiadomość jest taka, że możesz to zmienić – bez krzyku, bez karania i bez wyrzutów sumienia. Choć trzeba pamiętać, że trzeba mieć pokłady cierpliwości i czułości.
W rodzicielstwie bliskości mówi się o relacji, zaufaniu i empatii. Ale to nie oznacza braku granic i dawania sobie wchodzić na głowę. Wręcz przeciwnie: dzieci potrzebują zasad i konsekwencji, żeby czuć się bezpiecznie.
Granice są w rodzicielstwie jak drogowskazy – pokazują, co wolno, czego nie, czego można się spodziewać po danej sytuacji czy reakcji. Gdy ich brakuje, dziecko czuje chaos i niepokój. Z drugiej strony, jeśli granice gdy są zbyt sztywne i bezdyskusyjne – tracimy i poluźniamy naszą relację.
Jeśli masz problem z jasnym i zdecydowanym postawieniem granic, musisz zacząć do zmiany myślenia. Twoje granice to nie kara dla dziecka. To forma dbania o siebie, o swoje zasoby emocjonalne, o swoje potrzeby, ale także i jego poczucie bezpieczeństwa i spokoju (choć kiedy początkowo maluch na jakiś zakaz reaguje płaczem, możesz tego nie widzieć, to normalne).
Uczenie dziecka, że mama też ma prawo do zmęczenia, chwili ciszy, czy obiadu zjedzonego w spokoju, to nie egoizm – to życiowa lekcja dla każdej ze stron.
Dlaczego ustępujesz?
To nie brak kompetencji, więc nie powinnaś się czuć najgorszą matką świata. Zazwyczaj ustępujemy z powodu zmęczenia i przebodźcowania. A czasem też ustępujemy z powodu strachu – przed buntem, przed reakcją malucha, na którą nie będziemy umiały zaradzić, przed oceną innych, przed tym, że dziecko przestanie nas "lubić".
Tymczasem dziecko nie potrzebuje idealnej, wiecznie cierpliwej mamy. Potrzebuje mamy prawdziwej, która pokazuje, że emocje są okej, ale też, że nie wszystko się należy i nie zawsze dostaje się to, czego się chce.
Z drugiej strony uległość z powodu lęku czy rezygnacji to nie to samo, co elastyczność. Elastyczność to umiejętność zmiany zdania z powodu zmiany przekonania, a nie dlatego, że mamy poczucie winy.
Warto też pamiętać, że granice wcale nie muszą być sztywne – mogą być dostosowane do sytuacji, ale muszą być jasne i spójne. Jeśli z jakiegoś powodu zmieniasz zdanie co do jakiejś zasady, zawsze rozmawiaj z dzieckiem o tym, dlaczego zmieniłaś zdanie i opowiedz mu o swojej motywacji.
Jak stawiać granice i nie uciekać od odpowiedzialności?
1. Zacznij od siebie
Zastanów się, czego potrzebujesz? Czego nie chcesz dłużej tolerować? Jakie sytuacje najbardziej cię wykańczają? Nazwanie swoich potrzeb to pierwszy krok do zmiany.
2. Mów jasno i spokojnie
Dzieci lepiej reagują na spokojny ton niż na krzyk. Powiedz: "Rozumiem, że chcesz iść na plac zabaw, ale teraz wracamy do domu. Pójdziemy jutro". Konsekwencja to nie surowość, tylko przewidywalność.
3. Nie tłumacz się za dużo
Często próbujemy wszystko wyjaśnić, negocjować, przekonywać. A dzieci (szczególnie te małe) nie potrzebują długich wykładów. Potrzebują prostych komunikatów i spójnych działań.
4. Zatrzymaj się, zanim zareagujesz
Kiedy czujesz, że zaraz wybuchniesz albo się poddasz – weź oddech. Dosłownie. Powiedz sobie w głowie: "To jest trudne, ale dam radę". Możesz też powiedzieć dziecku: "Potrzebuję chwili, żeby się uspokoić". To uczy je regulowania emocji lepiej niż jakiekolwiek kazanie, bo pokazuje na twoim przykładzie, jak należy regulować emocje.
5. Bądź gotowa na bunt – i wytrzymaj go
Stawianie granic to nie magia, która kończy płacz. Wręcz przeciwnie – może go wywołać. Ale to nie znaczy, że zrobiłaś coś źle. Dziecko testuje, czy twoje "nie" naprawdę oznacza zakaz. A twoja spokojna stanowczość to dla niego jasny sygnał: "Możesz się złościć, ale granica zostaje".
Daj sobie prawo do błędów
Każdy czasem ustępuje. Nie chodzi o to, żeby być rodzicem idealnym, ale o to, by się nie poddawać. Zamiast się biczować: "Znowu nie wytrzymałam!", powiedz sobie: "Dziś było trudno. Jutro spróbuję inaczej".
Granice nie są po to, by kontrolować dziecko. Są po to, by wspólnie z nim tworzyć świat, w którym każdy – i ono, i ty – ma swoje miejsce, potrzeby i prawo do szacunku.
Źródło: scarymommy.com
