
Słowa Dawida Wolińskiego o „niefajnym” karmieniu piersią w restauracjach wywołały burzę w sieci. Projektant zaproponował matkom ustronne salki, bo – jak mówi – „nie znosi” widoku karmienia przy stoliku. Do sprawy odniosła się Karolina Gilon, modelka i świeżo upieczona mama. Jej odpowiedź mówi więcej niż tysiąc komentarzy.
Woliński kontra naga pierś przy stoliku
Dawid Woliński, projektant znany z wyczucia stylu i zamiłowania do luksusowej estetyki, udzielił wywiadu, który podzielił internautów. W rozmowie z Pudelkiem wyznał, że "nie znosi", gdy kobiety karmią piersią w restauracjach.
"A, Jezus, ja jeszcze nie znoszę tego karmienia w restauracji, jak panie karmią dzieci. To też jest dla mnie takie niefajne, że przy stoliku obok wyjmuje pani piersi, karmi dziecko. Ostatnio bardzo mocno taki fakt mnie prześladuje" – powiedział bez ogródek.
Dodał, że jego zdaniem kobiety powinny wybierać "ustronne salki", bo restauracja to nie miejsce dla dziecka.
"Nie wiem, myślę, że są takie salki... Uważam, że jedzenie w spokoju i w ciszy jest dobre dla wszystkich (...). Nawet dla takiego dziecka restauracja, w której panuje zamieszanie, to nie jest dobre miejsce, gdzie powinno spożywać posiłek i dobrze strawić. Myślę, że są ustronniejsze miejsca" – mówił dalej.
Karolina Gilon: Dziecko jest ważniejsze niż estetyka
Na te słowa odpowiedziała Karolina Gilon – modelka, prowadząca show "Love Island" i świeżo upieczona mama. Gdy Pudelek zapytał ją o komentarz, Gilon nie gryzła się w język:
"My, mamy, martwimy się w pierwszej kolejności o nasze dzieci, i dbamy o to, by były nakarmione i szczęśliwe. Doznania estetyczne Dawida są trochę niżej w hierarchii ważności, przykro mi, kochany" – powiedziała z charakterystycznym dla siebie luzem.
Gilon podkreśliła też, że karmienie to biologiczna potrzeba, a nie estetyczna decyzja.
"A tak całkiem poważnie, moje zdanie jest takie, że biust kobiety do karmienia został stworzony, matka ma prawo robić to wszędzie i zawsze, taki jest naturalny porządek. Zresztą i tak na ogół się zakrywamy, postronne spojrzenia są dla nas też niezbyt przyjemne" – dodała.
A może problem leży w oczach, a nie w piersiach?
Woliński nie jest pierwszym i pewnie nie ostatnim, który publiczne karmienie uważa za "nie na miejscu". Ale może czas zadać sobie pytanie: czy naprawdę karmiąca pierś razi bardziej niż półnagie stylizacje na galach, majtki na wierzchu czy goła klata w garniturze?
Karmienie piersią to nie prowokacja, to troska o dziecko. To nie happening, tylko fizjologiczna potrzeba.
Wypowiedź Karoliny Gilon to powiew zdrowego rozsądku w debacie, która nie powinna budzić aż takich emocji. Karmienie piersią w miejscu publicznym to nie manifest – to życie.
Jeśli komuś widok karmiącej matki przeszkadza bardziej niż głośne rozmowy, przekąski jedzone z otwartą buzią albo stylizacja "naked dress" – może problem wcale nie leży w piersi. Może po prostu czas odwrócić wzrok… i zająć się własnym talerzem.
Źródło: pudelek.pl
