smutna dziewczynka w przedszkolu
Musiałam podjąć kroki, by nauczycielka zrozumiała, że popełniła błąd. fot. pl.123rf.com
REKLAMA

Córka wróciła z przedszkola zapłakana

"Kiedy przyszłam po moją córkę do przedszkola, od razu zauważyłam, że coś jest nie tak. Zwykle witała mnie z uśmiechem, pełna energii, ale tym razem była cicha i zamyślona. Zaczęłam się martwić, widząc, jak zaciska usta i unika mojego wzroku. Postanowiłam jednak nie dopytywać jej od razu w przedszkolu. Czułam, że lepiej poczekać, aż wrócimy do domu i będziemy miały chwilę, by porozmawiać na spokojnie.

Gdy tylko przekroczyłyśmy próg domu, usiadłam z nią i zapytałam, co się stało. Wtedy zaczęła mówić, a jej głos był smutny.

'Mamo, pani w przedszkolu mnie pytała…', powiedziała, a ja poczułam, że zaraz usłyszę coś, co raczej mi się nie spodoba...

Przepytywanie o majówkę i "niewinne" pytanie, które obudziło wspomnienia

Okazało się, że podczas zajęć, kiedy temat rozmowy zszedł na majówkę, pani zapytała moją córkę, gdzie spędziła ten czas. To nie było nic szczególnego – przecież dzieci lubią mówić o wakacjach i wyjazdach. Moja córka odpowiedziała, że była na wyjeździe nad jeziorem z mamą i z wujkiem. Odpowiedź była prosta, ale dla nauczycielki to chyba było za mało. Pani nie poprzestała na tej krótkiej odpowiedzi i zaczęła dopytywać o szczegóły. Zapytała, ile wujek ma lat, czym się zajmuje, jak się poznaliśmy, a nawet chciała wiedzieć, co teraz robi mój były mąż (!). Takie pytania zaczęły być dla mojej córki niekomfortowe.

Dlaczego nauczycielka dopytywała o tak prywatne sprawy?

W momencie, gdy nauczycielka zaczęła dopytywać o mojego nowego partnera, stało się jasne, że granice zostały przekroczone. Moja córka nie była gotowa rozmawiać o czymś, co było dla niej wciąż bolesne. Po moim rozstaniu z jej ojcem starała się odnaleźć w nowej rzeczywistości, a temat 'wujka', szczególnie w takim kontekście, wywołał w niej niepokój.

Dziecko nie powinno być zmuszane do rozmowy o takich sprawach, zwłaszcza gdy to wciąż świeży i bolesny temat, w końcu chodzi o jej tatę i nasze rozstanie. A jednak nauczycielka wydawała się tego nie zauważać i ciągnęła temat...

Dopytywanie nauczycielki było absolutnie nie na miejscu. Takie pytania mogą mieć poważny wpływ na emocje dziecka. To, co wydarzyło się w przedszkolu, nie mogło pozostać bez mojej reakcji. Wiedziałam, że muszę coś z tym zrobić, by zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości. Dziecko nie powinno czuć się zmuszone do dzielenia się swoimi prywatnymi sprawami, zwłaszcza gdy chodzi o temat, który jest dla niego emocjonalnie trudny.

Nauczycielka, choć może nie miała złych intencji, przekroczyła granice, pytając o sprawy, które nie były jej ani do nich potrzebne, ani odpowiednie w tej sytuacji. Postanowiłam zgłosić tę sytuację do dyrektora, by nauczycielka zrozumiała, że nie ma prawa dopytywać dzieci o prywatne sprawy, szczególnie jeśli chodzi o sprawy tak delikatne i osobiste".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: