
Gdzie jest dobre wychowanie?
"Widzę, jak uczniowie wchodzą do klasy, jakby robili mi łaskę, że w ogóle się pojawili. Powitanie? 'Dzień dobry'? To zbyt duży wysiłek, a odpowiedzialność za swoje działania – poza zasięgiem. Często czuję się jak kelnerka, która spełnia ich oczekiwania, jakby to była ekskluzywna restauracja, a nie szkoła. W końcu szkoła publiczna więc nic za to nie płacą, prawda?
Ale niestety, ich roszczeniowa postawa nie bierze się znikąd. Wiele dzieci jest rozpieszczanych przez rodziców, którzy nie wymagają od nich absolutnie niczego. 'Moje dziecko zasługuje na więcej' – to jedno z najczęstszych zdań, które słyszę. W efekcie uczniowie przychodzą do szkoły przekonani, że wszystko im się należy, a wymagania stawiane przed nimi są zbyt wysokie. I nawet nie chodzi tu o trudność materiału, ale o podstawową grzeczność, szacunek do pracy innych czy odpowiedzialność za swoje działania.
Niestety, rodzice, zamiast wspierać nas w wychowywaniu dzieci, często jeszcze podsycają takie roszczeniowe postawy. Kiedy po raz kolejny słyszę, że 'Moje dziecko nie powinno się martwić' czy 'To nie jest jego wina', zastanawiam się, jak to możliwe, że wychowujemy pokolenie, które nie zna granic, a równocześnie nie potrafi się odnaleźć w świecie, który wymaga od nas wysiłku i samodzielności.
Moim zadaniem nie jest tylko nauczyć przedmiotów, ale także pokazać młodym ludziom, czym jest szacunek do innych, odpowiedzialność i uczciwe podejście do pracy. A to staje się coraz trudniejsze, gdy młodzież traktuje szkołę jak coś, co im się po prostu należy. I to bez żadnego wysiłku.
Te dzieci są jak pączki w maśle – puchate, błyszczące i słodkie z zewnątrz, ale wewnątrz pozbawione siły, samodzielności i zdolności do radzenia sobie z trudnościami. Szkoda, że nie dostrzegają, iż świat nie będzie ich rozpieszczać, a na rzeczywistość trzeba zasłużyć".