klasa w szkole
Czuję się pewniej, kiedy siedzę w klasie i patrzę rodzicom prosto w oczy. fot. Pixabay.com
Reklama.

Wywiadówki online? Dziękuję, postoję

"Kiedy podczas pandemii przenieśliśmy wszystko do sieci – lekcje, zebrania, rady pedagogiczne – wydawało się, że świat szkolny już nigdy nie będzie taki sam. Wiele rzeczy okazało się wygodniejszych: nie trzeba już było biec do szkoły po pracy, można było zalogować się z kuchni, w dresie, z herbatą w ręku. Ale teraz, gdy życie wróciło na stare tory, wielu nauczycieli (w tym ja) uparcie wraca do wywiadówek stacjonarnych. Dlaczego?

Z pozoru to przecież proste – przekazać rodzicowi informacje o postępach dziecka, może jakiś drobny komunikat o zachowaniu, terminie sprawdzianu, zagrożeniu oceną niedostateczną. Można to zrobić przez maila, prawda? Można przez dziennik elektroniczny. Można wreszcie zadzwonić albo – no właśnie – spotkać się online. Ale wywiadówka to coś więcej. To teatr. Spotkanie w cztery oczy to nadal forma pokazania, że my tu jesteśmy ważni. I w tym teatrze nauczyciel nadal chce być reżyserem.

Kamera zabiera autorytet

Z perspektywy nauczycielki widzę, jak bardzo spotkania online odebrały nam coś, co budowało się latami – autorytet wynikający z obecności. Kiedy rodzic siedzi przede mną w klasie, przy szkolnej ławce, trochę jak za starych czasów, automatycznie ustawia się w pozycji 'słucham i nie przeszkadzam'. A online? Rodzic w piżamie, z dzieckiem na kolanach, kotem na głowie i włączonym telewizorem w tle. I jeszcze ten wyłączony mikrofon albo – co gorsza – kamera. Mówię do pustego ekranu, bez kontaktu wzrokowego, bez emocji. Tracę coś bardzo ważnego: kontrolę nad przekazem.

Oczywiście, że w sieci rodzic czuje się o wiele pewniej. Może przerwać, dopytać, a nawet zaatakować. Jest u siebie, zdalnie, a więc jest odważniejszy. A my – nauczyciele – jesteśmy w sytuacji mniej komfortowej, żeby nie powiedzieć – przegranej. To nie jest klasa, gdzie to my ustanawiamy zasady. To Zoom, Teams czy inny Meet, gdzie jedna techniczna awaria wystarczy, żeby całe spotkanie zamieniło się w chaos. I w tym chaosie trudno o spokój, ton autorytetu i powagę sytuacji.

To nie tak, że boję się rodziców. Pracuję z ludźmi od lat i wiem, że większość z nich chce dobrze. Ale jako nauczycielka czuję, że rozmowa na żywo daje mi większą kontrolę. Widzę reakcje, mogę szybko zareagować na emocje. Czuję atmosferę. A na Teamsach mogę tylko zgadywać, czy ktoś się zdenerwował, czy może po prostu wyszedł do kuchni po herbatę.

Wywiadówka online? To nadal coś nowego, niepewnego. Może za kilka lat to będzie standard. Ale dziś – nadal czuję się pewniej, kiedy siedzę w klasie, przy biurku i patrzę rodzicom prosto w oczy".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: