
Niania to nie pluszak do zabawy
Nianie to nie są "panie do zabawiania dziecka", jak niektórzy wciąż zdają się o nich myśleć. To osoby, które często spędzają z naszymi dziećmi więcej czasu niż my sami. Wchodzą do naszego domu, poznają codzienność, emocje, rytuały – i próbują się w tym odnaleźć, zachowując profesjonalizm i dystans, ale też serce. Bo bez serca nie da się być dobrą nianią. Tylko że… ten zawód to nie wolontariat. To praca, za którą należy się uczciwe wynagrodzenie i szacunek.
W sieci zrobiło się głośno o nagraniu TikTokerki @busy_bunnies, która na co dzień pracuje jako niania. Postanowiła ona podzielić się tym, co zwykle zostaje za kulisami uśmiechów i miłych SMS-ów od rodziców. I nie była to laurka.
"W dzisiejszych czasach jestem dość wybredna, jeśli chodzi o klientów. I mam ten luksus, że mogę taka być. Robię to dla swojego spokoju. Staram się być w partnerskich relacjach z rodzicami i pielęgnować je, szczególnie jeśli mam z kimś pracować długoterminowo" – powiedziała.
Kiedy niania mówi "dziękuję, ale nie"
Okazuje się, że nianie też mają swoje granice. I całe szczęście. TikTokerka jasno mówi, że na pewno nie podejmie współpracy z trzema typami klientów:
- Klienci, którzy chcą negocjować zasady, ceny lub godziny. To osoby, które próbują na wstępie zmieniać ustalone warunki – np. chcą nie płacić za dni, kiedy niania jest z rodziną na wakacjach, oczekują niższej stawki, albo domagają się zniżek. Według niani to sygnał, że nie szanują jej pracy ani czasu, a taka postawa "tylko dla mnie" może z czasem prowadzić do większych problemów.
- Klienci, którzy się spóźniają lub często przekładają spotkania. Chodzi tu o osoby, które nie pojawiają się punktualnie na tzw. show round (wizytę zapoznawczą) i nie informują o tym z wyprzedzeniem. Niania wspomina np. o rodzicach, którzy przychodzili 10–20 minut za późno bez słowa wyjaśnienia albo kilka razy przekładali spotkanie. Tacy klienci – jej zdaniem – już na początku pokazują, że nie będą szanować jej czasu, co później może przełożyć się np. na notoryczne spóźnianie się po dziecko.
- Klienci niezdecydowani i niepewni swoich oczekiwań. To osoby, które odwiedzają wszystkie możliwe placówki w okolicy, nie mając jasnego pomysłu, jakiej opieki chcą dla swojego dziecka. Niania podkreśla, że każdy styl pracy z dziećmi się różni – jedni stawiają na edukację outdoorową, inni na strukturę czy metodykę Montessori – dlatego ważne jest, by rodzic miał spójne wartości z opiekunem. Jeśli ktoś szuka "czegokolwiek" i sam nie wie, czego potrzebuje, to według niej nie jest gotowy do świadomego wyboru i nie będzie dobrym partnerem we współpracy.
Dodała też, że irytują ją nawet drobne spóźnienia – nie dlatego, że jest drobiazgowa, ale dlatego, że to kwestia szacunku.
Jako osoba stojąca z boku, ale też mama, muszę przyznać, że rodzice często zapominają, że niania nie jest na każde zawołanie. Że ma swoje życie, rachunki, emocje. Że to, co robi, wymaga zaangażowania, cierpliwości i odpowiedzialności.
Zatrudniając nianię, oddajemy jej najcenniejsze, co mamy, czyli nasze dziecko. Dlaczego więc tak często traktujemy ją jak usługodawcę, któremu można "urwać stówkę", albo zadzwonić w piątek o 21 z nowym grafikiem?