Święconka
Teściowa chce zabrać wnuka ze święconką do kościoła. fot. tomsickova/123rf
Reklama.

Teściowa ma swoje plany na Wielkanoc

"Jesteśmy niewierzący: ja, mój mąż i syn. Nie chodzimy do kościoła, nie modlimy się, nie obchodzimy świąt religijnych w tradycyjny sposób. Wielkanoc u nas to po prostu odświętny obiad, może spacer, chwila wytchnienia. I to nam wystarcza. Mój siedmioletni syn wie, czym jest religia, zna różne tradycje, ale wychowujemy go w duchu wolności myślenia. Nie chcemy niczego narzucać, a chcemy, żeby sam odkrywał i wybierał, w co wierzy albo nie wierzy.

Tymczasem moja teściowa postanowiła, że w tym roku zabierze wnuka do kościoła, pójdą razem ze święconką. Nie zapytała mnie o zdanie, a oznajmiła. Tak jakby postawiła mnie przed faktem dokonanym.

'Już pora, żeby poznał tradycję' – powiedziała, jakby chodziło o wycieczkę do muzeum.

Nie. Nie pozwolę na to. Nie pozwolę, żeby robiła to mojemu dziecku.

To nie jest 'tylko koszyczek' i 'tylko zwyczaj'. To akt religijny, związany z konkretną wiarą, której my nie praktykujemy. I nie chcę, by moje dziecko uczestniczyło w czymś, czego nie rozumie i co nie wynika z naszych wspólnych wartości – zwłaszcza jeśli inicjatorką jest osoba, która nie szanuje naszych granic.

Powiedziałam jasno, że się na to nie zgadzam. Że jeśli babcia chce opowiedzieć o swojej wierze, o tym, co dla niej znaczą święta, to jak najbardziej. Ale nie ma prawa brać mojego dziecka do kościoła, 'bo ona tak chce'. Oczywiście skończyło się furią. Że 'odbieram dziecku tradycję', że 'zrobię z niego człowieka bez korzeni', że 'mam przestać się wygłupiać'.

Ale to nie są wygłupy. To są wybory, za które ja, jako matka, biorę odpowiedzialność. I choć boli mnie, że muszę mówić 'nie' matce mojego męża, zrobię to jeszcze raz, jeśli będzie trzeba.

Wiem, że nie będzie łatwo. Wiem, że święta mogą być trudne. Ale wiem też, że najważniejsze to być wiernym sobie i chronić dziecko przed działaniami, które mogłyby zaburzyć jego poczucie bezpieczeństwa i spójności. To nie jest walka z tradycją. To troska o autonomię: moją i mojego dziecka".

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: