Dziecko
Zmiana decyzji doprowadziła dziewczynkę do łez. fot. altanaka/123rf
Reklama.

Zmiana planów

"Moja córka od tygodnia żyła tylko jednym tematem – wycieczką do mini zoo, która miała się odbyć za dwa dni. Codziennie rano pytała, ile jeszcze zostało, rysowała zwierzątka, opowiadała, jak nakarmi kozę i zobaczy królika. Była szczęśliwa, podekscytowana, przygotowana. W przedszkolu dzieci mówiły tylko o tym, panie wspominały, że trzeba będzie zabrać plecaki i wygodne buty.

Dziś, wieczorem, nagle dostaliśmy wiadomość na grupie przedszkolnej: 'Drodzy Rodzice, z przyczyn organizacyjnych planowana wycieczka do mini zoo zostaje odwołana. Przepraszamy za zmianę'.

I tyle. Żadnego wyjaśnienia, żadnych słów do dzieci, żadnego 'przełożymy', 'postaramy się' – nic. Po prostu: 'nie jedziecie'.

Kiedy powiedziałam córce, że wycieczki nie będzie, spojrzała na mnie tak, jakby nie mogła zrozumieć, co właśnie usłyszała. Milczała chwilę, a potem powiedziała cicho: 'To ja już nie chcę chodzić do tego przedszkola. Obiecali'. I rozpłakała się.

To było dla niej naprawdę ważne. Dla niej i dla innych dzieci. To miało być coś wyjątkowego. Dla pięciolatków takie wydarzenie to nie jest tylko zwykły wyjazd, to jest święto – coś, czym żyją całym sobą. I zostały po prostu oszukane. Bez słowa wyjaśnienia, bez próby naprawienia sytuacji.

Rozumiem, że czasem coś może się nie udać. Ale nie można w ten sposób traktować dzieci. Nie można obiecywać im czegoś, a potem, wieczorem, dwa dni przed – po prostu wysłać krótką wiadomość jak do firmy, a nie do ludzi, którzy oddają swoje dzieci pod opiekę zaufanej placówki.

Dzieci mają prawo do traktowania ich poważnie. Do tego, by ktoś przeprosił, wyjaśnił, spróbował naprawić. A nie tylko skasował im marzenie jednym krótkim zdaniem".

Chcesz podzielić się ze mną swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: