młoda kobieta
Trend "Lazy Girl Job" daje im więcej, niż kiedykolwiek mieli. fot. Pexels.com
Reklama.

Nowe podejście do pracy. Pokolenie Z mówi: dość

Jeszcze nie tak dawno kariera była wszystkim. Praca po godzinach, wieczne "muszę zostać dłużej", stres, ciągły bieg to było coś zupełnie normalnego, wręcz oczekiwanego. Dziś jednak coś się zmienia. A właściwie już się zmieniło. Pokolenie Z nie chce żyć tak jak ich rodzice. Nie chce wiecznie gonić króliczka, który i tak zawsze jest o krok dalej...

Czym właściwie jest trend "Lazy Girl Job", o którym mówi teraz cały świat? W skrócie: to mniej pracy, a więcej życia. Trend "Lazy Girl Job" to odpowiedź na pracoholizm, który przez lata był gloryfikowany. Chodzi o pracę, która nie wykańcza psychicznie. Taką, którą można wykonywać zdalnie, bez stresu i bez ciągłego sprawdzania maila o 22:00. Najlepiej z elastycznymi godzinami i z jasnym podziałem: koniec pracy to koniec pracy. Zetki nie zabierają laptopa na urlop, nie żyją Slackiem i powiadomieniami, nie robią nadgodzin dla "dobrej woli". Po pracy wyłączają się i po prostu ich nie ma. Koniec. Kropka.

Czy oni się lenią? Nie, oni po prostu nie chcą się wypalać...

Na pierwszy rzut oka ktoś może pomyśleć: "ot, zwykłe leniuchy!". Ale jest to bardzo płytkie spojrzenie. Młodzi po prostu nie chcą być kolejnym pokoleniem wypalonych trzydziestolatków. Widzą, co praca zrobiła z ich rodzicami wieczne zmęczenie, brak czasu dla siebie, ciągłe "nie teraz, mam robotę". I oni na to mówią: nie, dziękuję. Dla nich życie to nie tylko praca. Chcą mieć czas na pasje, relacje, spokój psychiczny.

Czy chcą awansować? Nie. Oni chcą mieć święty spokój, ale to nie znaczy, że nie są ambitni. Po prostu ich ambicje są... inne. Nie marzą o wielkich stanowiskach i przeszklonych biurach na ostatnim piętrze z widokiem na miasto. Ich marzeniem jest móc zamknąć laptopa o 16:00 i iść na spacer. Chcą stabilności, ale nie za cenę życia prywatnego. Chcą pieniędzy, ale nie za wszelką cenę.

Millennialsi weszli na rynek pracy w trudnym momencie: kryzysy, bezrobocie, kredyty. Musieli pracować, żeby w ogóle się utrzymać. Zetki natomiast wchodzą do gry z innym nastawieniem. Mają więcej odwagi, żeby powiedzieć "to mi nie pasuje" i odejść. I to jest ich siła. Wiedzą, że zdrowie psychiczne nie ma ceny.

Może właśnie tego powinniśmy się od nich uczyć?

Źródło: Forbes.com

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: