
Przemoc w szkole przeraża
W dzisiejszych czasach media każdego dnia donoszą o coraz to bardziej szokujących zachowaniach dzieci i młodzieży. Wśród nich szczególnie wstrząsająca jest sprawa 14-latka z okolic Wrocławia, którego koledzy ze szkoły nękali i rozebrali na oczach innych uczniów. Takie wydarzenia, niestety, nie są rzadkością. Wiele osób może się zastanawiać, jak to możliwe, że w dzisiejszych czasach dochodzi do takich incydentów, zwłaszcza w szkołach, które mają obowiązek zapewnić dzieciom bezpieczne środowisko.
W portalu Threads sytuację postanowiła skomentować użytkowniczka o nicku padidka. Kobieta poruszyła temat nie tylko samej przemocy rówieśniczej, ale także brak odpowiedniej reakcji ze strony dorosłych. "Dzisiaj w radiu mówili o 14-latku, który został rozebrany na środku korytarza i zaatakowany przez rówieśników. Nie było tam dyżurującego nauczyciela... Wiecie, co jest dodatkowo straszne w tym wszystkim? Że on będzie kończył szkołę na indywidualnym nauczaniu, a jego oprawcy nadal sobie chodzą do szkoły, jakby nic się nie stało. Jestem przerażona tym, co się dzieje z tak młodymi ludźmi... Mam jeszcze małe dzieci i chyba tego okresu szkolnego boję się najbardziej" – czytamy we wpisie.
To smutne, że wciąż mamy do czynienia z sytuacjami, w których sprawcy przemocy wychodzą z takich zdarzeń praktycznie bez konsekwencji, a ich ofiary często zostają same z traumą. Ta sytuacja pokazuje, jak głęboko sięga problem przemocy w szkołach, którego skutki są coraz bardziej widoczne. Warto jednak zauważyć, że dzisiejsza młodzież jest agresywna, ale być może nie bardziej niż pokolenia wcześniejsze.
Agresja i brak szacunku dla drugiego człowieka zawsze były wśród młodych obecne, ale to, co się zmienia, to nasza zdolność do szybszego reagowania i większa świadomość społeczna. Współczesne media, internet, a także portale społecznościowe, dają możliwość natychmiastowego nagłośnienia takich spraw. Kiedyś o wielu przypadkach przemocy rówieśniczej nie było wiadomo, bo po prostu nie były one tak łatwo dostępne dla szerszej publiczności, a dzieci same z siebie dużo rzadziej zwierzały się, że np. mają problem z nękającymi kolegami.
Kiedyś wolniej przepływały informacje?
Rodzice, którzy dziś boją się o przyszłość swoich dzieci, starają się jak najlepiej je wychować i zapewnić im bezpieczeństwo. Jednak często odczuwają bezsilność, bo nie mają aż takiego wpływu na to, co dzieje się w szkole. Z jednej strony wychowują dzieci w duchu szacunku i empatii, starając się przekazać im właściwe wartości, z drugiej strony jednak nie zawsze potrafią uchronić je przed agresją rówieśniczą czy presją grupy. Dzieci spędzają w szkole większość dnia, a to, jak traktowane są przez swoich rówieśników, często wpływa na ich późniejsze zachowanie i poczucie własnej wartości.
Wielu rodziców, czytając takie historie, zastanawia się, czy to, co dzieje się teraz, jest czymś nowym, czy może to tylko kwestia lepszego dostępu do informacji. Rzeczywiście, kiedyś przepływ informacji nie był tak szybki, dlatego wiele spraw, takich jak przemoc w szkole, pozostawały w kręgu lokalnej wymiany informacji. Dzisiaj, dzięki dostępowi do internetu, każdą taką sytuację znamy wszyscy, czytając o doniesieniach w ogólnopolskich mediach. To daje nam narzędzia do szybszego reagowania.
W komentarzach pod wspomnianym postem na Threads pojawia się wiele przerażających historii, które pokazują, jak głęboki problem stanowi przemoc rówieśnicza i brak szacunku wśród młodzieży. Jednocześnie jednak widać też, że coraz więcej osób jest gotowych reagować i temu przeciwdziałać. Społeczeństwo staje się coraz bardziej świadome problemu, a to pozwala na szybszą reakcję ze strony rodziców, nauczycieli czy instytucji zajmujących się ochroną dzieci.
To, co dziś może przerażać rodziców, to nie tylko same przypadki przemocy, ale także ich powszechność. Warto jednak pamiętać, że mamy teraz narzędzia, aby te problemy nagłaśniać i skutecznie z nimi walczyć. Reakcja na agresję i nękanie w szkole nie może kończyć się na jednym incydencie – musi być stałym elementem pracy nauczycieli, rodziców i całego społeczeństwa. Wspólna troska o przyszłość młodzieży to klucz do tego, by takie historie stały się rzadkością.