8. urodziny w kręgielni, to 18 chyba w Dubaju. Matka: "To pokolenie nie zna umiaru"

"Dziś mam dość, naprawdę. Moja córka skończyła 8 lat i z tej okazji postanowiliśmy zorganizować urodziny, które miały być dla niej wyjątkowe. Myślałam, że to będzie impreza w domu, z kilkoma koleżankami i kolegami, wspólnym tortem i może jakąś zabawą. Nic bardziej mylnego. Dzieci w dzisiejszych czasach oczekują prawdziwych eventów, a nie nudnych, domowych uroczystości.

Moja córka zażyczyła sobie urodziny w kręgielni. Tak, w kręgielni. Na osiem lat! Wydaje mi się, że jeszcze nie tak dawno dzieci świętowały swoje urodziny w domu, z balonami i grami planszowymi, a teraz… teraz to nie urodziny, a wielkie przyjęcie. Ciekawe, co będzie, gdy skończy 18 lat. Chyba zabawa w Dubaju.

To pokolenie lekkoduchów, które nie wie, co to znaczy fajnie się bawić w domu w gronie najbliższych. Współczuję młodym rodzicom (także i sobie), którzy czują presję, by zorganizować taką imprezę. Oczywiście, staram się spełniać życzenia córki, ale nie da się ukryć, że to już nie jest zabawa, to ogromny stres logistyczny, a przede wszystkim finansowy. Kiedyś wystarczyła zabawa na świeżym powietrzu, tort, kilka gier i uśmiech dziecka. Dziś trzeba wynajmować sale, rezerwować miejsca, opłacać animacje i nie wiadomo co jeszcze, bo inaczej dzieci będą rozczarowane.

To pokolenie po prostu nie docenia tego, co mamy tu i teraz. Oczekują, że każdy dzień będzie wielką atrakcją. Niezależnie od tego, czy to urodziny, czy inna okazja, to już nie są proste święta, to prawdziwa produkcja. I znowu mam wrażenie, że gdzieś po drodze zapomnieliśmy, co to znaczy cieszyć się chwilą, bez potrzeby 'wynajmowania całego miasta do zabawy'.

Chciałabym, by dzieci mogły przeżywać urodziny tak, jak ja kiedyś – w gronie przyjaciół i rodziny, z radością i prostymi przyjemnościami. Ale cóż, chyba czas się pogodzić z tym, że to już nie te czasy".