
Pretensje, zamiast usprawiedliwienia
Jako matka uczennicy pierwszej klasy szkoły średniej chciałabym odpowiedzieć na tekst o wakacjach w trakcie roku szkolnego. Moja historia, a właściwie mojej córki, bardzo podobna do tej w artykule, świetnie pokazuje, jak w polskiej szkole traktowane są rodzinne wyjazdy i jakiekolwiek odstępstwa od normy. Często odniesienie do nich moim zdaniem jest krzywdzące i stygmatyzujące.
Córka, która w zeszłym roku rozpoczęła pierwszą klasę liceum, teraz na początku marca opuściła tydzień nauki przez rodzinny wyjazd. Chcieliśmy pojechać na wakacje wiosną, ponieważ latem, z uwagi na jej treningi i obozy sportowe, nie będziemy mieli możliwości wspólnego urlopu. W dodatku nasz wyjazd miał dla mnie i męża szczególne znaczenie, gdyż obchodziliśmy okrągłą rocznicę ślubu i chcieliśmy ją spędzić razem z dziećmi w jakimś fajnym miejscu. To miał być czas, który mieliśmy poświęcić naszej rodzinie, odpocząć i wspólnie przeżyć coś wyjątkowego.
Po powrocie zgłosiłam w e-dzienniku wychowawczyni usprawiedliwienie nieobecności. Oczekiwałam, że nauczycielka zrozumie sytuację, zwłaszcza że był to wyjazd w takim czasie, że nie odbywały się ważne egzaminy czy klasówki. Na moją prośbę nauczycielka nie odpowiedziała, a zamiast tego pozwoliła sobie na chamskie i pełne pretensji komentarze na lekcji.
Zaczęła zadawać córce pytania przy całej klasie, które brzmiały bardziej jak oskarżenia. "A czemu jesteś taki opalona?" – zapytała z wyraźną pretensją. Dodała coś też o tym, że jest już chyba za dorosła na wycieczki z rodzicami.
Odpoczynek też jest potrzebny
Nie wiem, dlaczego wyjazdy rodzinne w środku roku szkolnego są traktowane jak wagary. Córka nie była w egzotycznych krajach przez miesiąc czy dwa podczas kiedy powinna się uczyć. Nie było wtedy ważnych sprawdzianów, a ona do matury ma jeszcze kilka lat. Wyjechała z rodzicami i bratem, by spędzić czas z rodziną, zregenerować siły i wrócić do szkoły gotowa do nauki. Wiedziałam, że nadrobienie zaległości to dla niej pikuś.
U nas, jak widzę, wciąż pokutuje podejście, że nieobecność w szkole jest czymś, co powinno być okraszone wyrzutami sumienia i kajaniem się. Moim zdaniem, takie podejście prowadzi do niepotrzebnego stresu. A przecież odpoczynek to także ważna część edukacji – zawsze o tym gadają nauczyciele przed jakimś dłuższym wolnym.
Przecież edukacja to nie tylko przyswajanie wiedzy w szkole, ale też wychowanie, wsparcie emocjonalne i przygotowanie do życia. A tu tego wsparcia i zrozumienia od wychowawczyni moja córka nie dostała. Mam nadzieję, że sytuacje takie jak ta nie będą się powtarzać. Zamiast oceniać, warto wspierać i dbać o to, by dzieci miały równowagę między nauką a odpoczynkiem, bo tylko wtedy będą mogły naprawdę się rozwijać.