Piszę ten mail jako matka nastolatka, która z niedowierzaniem czyta w mediach kolejny lament nauczycieli nad obchodzeniem przez uczniów dnia wagarowicza. "Upadek moralności młodzieży", "brak szacunku do szkoły", "karygodne zachowanie" – te i inne oskarżenia padają z ust oburzonych pedagogów. Wy też o tym piszecie, dlatego ja chcę przedstawić swoje zdanie. Ja mam dla tych nauczycieli tylko dwa słowa: daj spokój. Daj spokój, nauczycielko, nauczycielu.
Młodzież potrzebuje się wyszaleć
Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że młodzież potrzebuje chwili luzu? Dzień wagarowicza to nie akt buntu przeciwko edukacji, ale raczej forma odreagowania, trochę zabawy i odrobiny wolności w świecie, który coraz bardziej przypomina systemowy młyn mielący dzieci według tych samych, skostniałych reguł. To jeden dzień. Nie tydzień, nie miesiąc, nie rok – jeden symboliczny dzień, który od lat istnieje w uczniowskiej tradycji.
Zamiast oburzać się na nastolatków, może warto spojrzeć na szkołę ich oczami? Setki godzin siedzenia w ławkach, nacisk na wyniki, całe zamieszanie z pracami domowymi, sprawdziany i wieczna presja. A potem jedno wagary – i nagle moralne oburzenie? Może to nie młodzież jest problemem, a system, który nie zostawia miejsca na oddech?
Zamiast krytykować i grozić karami, może warto pomyśleć, jak sprawić, by ten dzień był atrakcyjny również w szkole? Może nauczyciele powinni zorganizować coś ciekawego, zamiast czekać z dziennikiem, gotowi do wpisywania nieobecności? Może warto zaakceptować, że młodzież ma prawo do własnych tradycji, nawet jeśli są one nieformalne? Ja wiem, że dziś już za późno, ale nad swoimi przekonaniami warto i tak popracować.
Dajcie spokój tym nastolatkom. Serio.