logo
"W toku ewolucji nie mógł powstać gatunek, którego dzieci doprowadzałyby swoich rodziców do szału – to byłoby wbrew logice". Fot. Pexels.com
Reklama.

W głębi kontinuum

W rzeczywistości, jak pisze Jean Liedloff w jednej z najbardziej wartościowych książek wychowawczych, W głębi kontinuum: "W toku ewolucji nie mógł powstać gatunek, którego dzieci doprowadzałyby swoich rodziców do szału – to byłoby wbrew logice". Ta refleksja obala powszechnie powtarzane twierdzenia, które sugerują, że dziecko może manipulować rodzicem czy działać w sposób celowo destrukcyjny.

Liedloff zauważa, że dzieci nie są istotami, które świadomie i złośliwie działają na szkodę dorosłych. Wręcz przeciwnie, to istoty społeczne, które z natury mają dobre intencje. "Dzieci muszą wiedzieć, że są traktowane jako istoty z natury społeczne, o dobrych intencjach, próbujące postępować właściwie; chcą, żeby dorośli reagowali w sposób godny zaufania, dając im odpowiednie wskazówki" – pisze autorka.

To stwierdzenie ma ogromne znaczenie, ponieważ przypomina nam, że dziecko nie "robi na złość", ale często nie potrafi poradzić sobie z emocjami, które są dla niego przytłaczające lub niezrozumiałe.

Często mylnie określamy reakcje dziecka jako "histerię" z powodu braku zrozumienia dla jego wewnętrznych przeżyć. Kiedy maluch wpada w napad płaczu lub złości, nie zawsze chodzi o to, że chce wywołać chaos czy sprawić kłopot rodzicom. Dziecko może przeżywać emocje, które są dla niego trudne do okiełznania, jak strach, frustrację, zmęczenie czy potrzeba bycia w centrum uwagi. To, co postrzegamy jako "nieopanowaną histerię", często jest po prostu wołaniem o pomoc, które nie zawsze potrafimy odpowiednio usłyszeć.

Przyjęcie takiej perspektywy – że dziecko nie działa z intencją manipulacji, lecz z braku zdolności do wyrażenia swoich potrzeb w bardziej odpowiedni sposób – otwiera nas na szersze zrozumienie. Zamiast reagować na wybuchy emocjonalne dziecka w sposób karzący lub frustracyjny, warto zastanowić się, co może stać za jego zachowaniem. Może to być sygnał, że dziecko potrzebuje więcej uwagi, poczucia bezpieczeństwa, kontroli nad własnym otoczeniem czy też lepszego zrozumienia swoich emocji.

Kiedy przyjmiemy to założenie, że dziecko nie manipuluje, lecz po prostu przeżywa trudności, jesteśmy o krok do przodu na drodze do rozwiązania problemów. Dzięki temu możemy bardziej świadomie podchodzić do wychowania, zamiast reagować impulsywnie na zachowania, które nie są "zgodne" z naszymi oczekiwaniami. To także daje nam szansę na przepracowanie własnych reakcji i ograniczeń. Często to nasze własne traumy, niezaspokojone potrzeby czy nierozwiązane problemy z dzieciństwa mogą wpływać na to, jak odbieramy zachowanie naszego dziecka.

Proces

Wychowanie dzieci to proces, w którym my, dorośli, także musimy pracować nad sobą. Zamiast oceniać, krytykować czy karcić dziecko za to, co wydaje się nam nieodpowiednie, warto spojrzeć głębiej i zadać sobie pytanie: "Co może kryć się za tym zachowaniem? Jak mogę odpowiedzieć w sposób, który pomoże dziecku poczuć się bezpiecznie i zrozumiane?". Dzięki temu nie tylko pomagamy dziecku w przezwyciężeniu trudnych emocji, ale także rozwijamy siebie jako rodziców i opiekunów.

Histeria dziecka nie istnieje. Zamiast postrzegać ją jako irytujący problem, warto dostrzec ją jako okazję do głębszego zrozumienia potrzeb dziecka oraz jako impuls do refleksji nad własnymi reakcjami i emocjami. Tylko w ten sposób możemy stworzyć przestrzeń, w której dziecko poczuje się naprawdę wysłuchane, zrozumiane i bezpieczne.

Czytaj także: