Powoli mam dość
"Wielu ludzi uważa, że praca w szkole to misja, coś szlachetnego i pełnego satysfakcji. Kiedyś sama w to wierzyłam. Marzyłam o tym, żeby kształtować młode umysły, inspirować do rozwoju i pomagać uczniom w pokonywaniu trudności. Niestety, z biegiem lat zaczynam dostrzegać, jak bardzo różni się rzeczywistość od tego, co miałam w swojej głowie na początku kariery.
Szkoła, która miała być dla mnie miejscem pełnym twórczej energii, stała się przestrzenią, w której czuję się niewidoczna i niedoceniana. Każdy dzień zaczynam od poczucia ciężaru – zarówno fizycznego, jak i emocjonalnego. Moje wysiłki, by przygotować interesujące lekcje, angażować uczniów i rozwiązywać ich problemy, zderzają się z obojętnością. Wśród uczniów brak jest szacunku, a rodzice, zamiast doceniać trud nauczyciela, coraz częściej obarczają mnie odpowiedzialnością za wszystko, co nieudane w ich dzieciach.
Jestem ciągle na linii frontu – pomiędzy potrzebami administracji, wymaganiami uczniów i rosnącymi oczekiwaniami rodziców. Często mam wrażenie, że moje starania są nie tylko ignorowane, ale wręcz traktowane z brakiem szacunku.
Czuję, jak to wszystko wypala mnie od środka. W pracy spędzam kilka godzin dziennie, ale te godziny stały się dla mnie najgorszą częścią dnia. Nie tylko dlatego, że jestem przytłoczona obowiązkami, ale także z powodu braku zrozumienia i wsparcia. Wydaje mi się, że w dzisiejszym systemie edukacyjnym nauczyciel stał się tylko trybikiem w maszynie, która pracuje na wysokich obrotach.
Jestem nauczycielką z pasji, ale ta pasja powoli gaśnie. Każdego dnia mam wrażenie, że daję z siebie więcej, a otrzymuję coraz mniej.
Jestem zmęczona. Chciałabym, żeby moje wysiłki były zauważane i doceniane, by zamiast krytyki, otrzymywać wsparcie. Chciałabym, żeby uczniowie wiedzieli, że to, co robię, ma dla nich znaczenie, że ich edukacja jest dla mnie ważna, a rodzice rozumieli, jak wiele energii i serca wkładam w swoją pracę. Ale chyba moje oczekiwania nigdy nie zostaną spełnione".