logo
Dzień otwarty w szkole pokazał, jak placówka traktuje uczniów. fot. nadezhda1906/123rf.com
Reklama.

Akademia zamiast rozmów i spotkań

Większość rodziców chce dla swoich dzieci jak najlepiej, dlatego, jeśli tylko mają taką możliwość i chęci, czasami, zamiast wybierać szkołę publiczną z rejonu, rozważają prywatne placówki lub inne publiczne szkoły poza swoim rejonem. Pomocne w podjęciu decyzji są organizowane przez szkoły dni otwarte. O jednym z takich dni, kiedy można zapoznać się z placówką, napisał w portalu Threads dziennikarz z Lublina, Paweł Buczkowski. W mediach społecznościowych opisał swoją wizytę z dzieckiem w jednej z podstawówek:

"Poszedłem z synem na dzień otwarty do szkoły podstawowej. Jesteśmy spoza rejonu, myślałem, że ta może będzie lepsza niż rejonowa. Okazało się, że najpierw urządzono... akademię. Z przemówieniami i występami, serio. Syn się nudzi, ja też, no to wyszliśmy, szukamy sal klas pierwszych, żeby obejrzeć. I wtedy usłyszałem, że teraz nie można ich oglądać, tylko najpierw trzeba iść na akademię... No więc warto było pójść na ten dzień otwarty. W ten sposób skutecznie wyleczyliśmy się z tej szkoły".

Ta sytuacja pokazuje, że wybór szkoły to nie tylko rankingi i opinie innych rodziców. Czasem próbujemy znaleźć coś "lepszego", a w efekcie okazuje się, że to, co mieliśmy pod nosem, wcale nie było złe. Szkoła to nie tylko poziom nauczania, ale też atmosfera, relacje między nauczycielami a uczniami oraz podejście do rodziców.

Dni otwarte to okazja, by przekonać się, jak szkoła traktuje przyszłych uczniów. Czy priorytetem jest dobro dziecka, czy może raczej oficjalne prezentacje? Jeśli zamiast rozmów i możliwości obejrzenia klas, rodziców i dzieci czeka akademia, warto zastanowić się, czy podobna formalność nie dominuje także na co dzień.

Roszczeniowość czy dostosowanie do grupy?

Nie zawsze prestiżowa szkoła jest najlepszym wyborem, choć w przypadku powyższego wpisu nie wiemy, czy to na pewno jakaś prywatna lub znana podstawówka. Każde dziecko ma inne potrzeby – dla jednych kluczowa jest kameralna atmosfera, dla innych bliskość domu i kolegów z sąsiedztwa. Codzienne dojazdy mogą stać się uciążliwe, a odległość od lokalnej społeczności czasem przynosi więcej strat niż korzyści.

Co ciekawe, pod wpisem Buczkowskiego pojawiło się wiele komentarzy krytykujących jego postawę. Niektórzy uznali, że oczekiwanie indywidualnego podejścia uczy dzieci roszczeniowości i braku umiejętności dostosowania się do grupy. Sama nie odebrałam tego w ten sposób – dla mnie naturalne jest, że rodzic chce sprawdzić, czy szkoła odpowiada na potrzeby uczniów. Jednak opinie były podzielone, co pokazuje, że każda sytuacja może być interpretowana na różne sposoby.

Zanim zdecydujemy się na szkołę poza rejonem, warto realnie ocenić jej plusy i minusy. Jeśli dzień otwarty daje szansę na swobodny kontakt z nauczycielami i poznanie codziennego funkcjonowania placówki, to dobry znak. Jeśli dominują sztywne zasady, może to sugerować, że podobnie wygląda codzienność w tej szkole. Najważniejsze, by dziecko czuło się w placówce dobrze i bezpiecznie. Najlepsza szkoła to niekoniecznie ta najbardziej prestiżowa, ale ta, która faktycznie dba o swoich uczniów.

Czytaj także: