logo
Oto smutny obraz naszych czasów? fot. Anna Golaszewska/East News
Reklama.

McDonald's – nowa świetlica dla młodych?

Pamiętam, jak za moich czasów (tak, wiem, zabrzmiało to jak tekst cioci Kloci) umawialiśmy się na osiedlowych ławkach, włóczyliśmy się po mieście albo siedzieliśmy u kogoś w domu, grając na PlayStation lub oglądając filmy. Dziś młodzież zamiast tego wybiera fast foody. Kupują najtańszą opcję z menu, najlepiej coś z dolewką, i przesiadują tam całe popołudnia. Bo gdzie mieliby spędzać czas? W bibliotekach, gdzie nawet szepcze się za głośno? W domach, gdzie rodzice wiecznie pytają: "A lekcje odrobione?".

Restauracje sieciowe stały się ich miejscem spotkań, a dla właścicieli lokali – pewnym problemem. Bo wyobraźcie sobie: stolik zajęty przez trzy godziny przez ekipę, która kupiła jednego burgera i sączy colę w nieskończoność. Z biznesowego punktu widzenia – dramat. Z perspektywy młodych – raj.

Ładowarka ważniejsza niż frytki

Smartfon jest teraz centrum życia – i to wcale nie przesada. Patrząc na dzisiejszych nastolatków, mam wrażenie, że gdyby mieli wybierać między ciepłym jedzeniem a dostępem do ładowarki, większość bez mrugnięcia okiem wybrałaby drugą opcję. Pusta bateria to dla nich dramat na skalę globalną.

Pamiętam czasy, gdy najważniejsze było, czy mama zrobiła mi kanapkę do szkoły i czy na przerwie zdążę wymienić się naklejkami z koleżanką. Dzisiaj najważniejsze jest, żeby telefon przetrwał do wieczora i żeby mieć gdzie podładować go w międzyczasie. Patrzę na młodych ludzi w kawiarniach i restauracjach – pierwsza rzecz, jaką robią po wejściu, to nie jest składanie zamówienia, ale skanowanie wzrokiem ścian w poszukiwaniu gniazdek.

Gdzie młodzi mają iść?

Można mówić: "Kiedyś to było inaczej!", ale warto się zastanowić – czy to naprawdę tylko wina dzisiejszej młodzieży, że okupuje fast foody? A może po prostu nie mają innego wyboru? Bo jeśli spojrzeć na rzeczywistość – to, co było kiedyś, już nie istnieje.

Świetlice młodzieżowe? Jakie świetlice? Dzisiaj takie miejsca to rzadkość. Kawiarnie? Dla nastolatków często za drogie. Spotkania w domach? Rodzice nie zawsze chętnie widzą grupki młodych ludzi okupujących salon do późnych godzin. A w fast foodzie? Jest ciepło, jest Wi-Fi, jest ładowarka. I nikt nie mówi, że trzeba już wracać do domu.

Nowe czasy, nowe zwyczaje...

Można kręcić nosem na to, że młodzież nie spędza czasu "tak jak kiedyś", ale świat się zmienił. Dziś kontakty towarzyskie to nie tylko rozmowa twarzą w twarz, ale i wspólne siedzenie w sieci – czy nam się to podoba, czy nie. A skoro fast food daje im to wszystko – to nic dziwnego, że właśnie tam ciągną.

Może, zamiast się oburzać, że restauracje zamieniają się w świetlice, warto zastanowić się, co to mówi o naszym świecie. Może czas stworzyć dla młodych przestrzenie, gdzie będą mogli być razem, bez konieczności kupowania czegokolwiek? A może po prostu musimy się pogodzić z tym, że czasy się zmieniły – a wraz z nimi sposoby spędzania wolnego czasu?

Chcesz porozmawiać? Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: