Internet skrywa w sobie mnóstwo historii, a przy niektórych z nich naprawdę warto zatrzymać się na dłużej. Przeczytać, przeanalizować i spróbować wyciągnąć wnioski. Na portalu Threads znalazłam wpis, który skłonił mnie do głębszych przemyśleń. Wszystko działo się w McDonald's.
Krótka rozmowa
Od razu przejdę do konkretów, użytkowniczka @fit.racjonalnie napisała:
"Jestem z 6l synem w Maku z koleżanką i jej 6l córka. Jemy. Widzę że 2 panów w tym jeden o kulach podchodzą do stolików i pytają czy ktoś im kupi coś do jedzenie. Wszyscy odmawiają. Podchodzą do nas. Koleżanka odpowiada – nie mam mowy. Pytają mnie. Mówię nie ma problemu, pytam co chcą – 'Cokolwiek'. Kupiłam im po burgerze z frytkami i po wodzie. Usiadłam i słyszę od koleżanki – ale żeś głupia, ja bym nigdy im nie kupiła. Na co mój syn – moja mama nie jest głupia, ona ma poprostu dobre serce" – (pisownia oryginalna).
Życie nabrało tempa, czasami trudno za nim nadążyć. Ale czy zmiany, których doświadczamy z roku na rok, czy codzienny pęd, który czujemy na karku, powinny oznaczać też brak empatii? Czy wygoda i ułatwienia, jakie niosą za sobą np. nowe technologie, powinny sprawiać, że z taką łatwością odwracamy wzrok od osoby, która potrzebuje pomocy?
Empatia
Coraz częściej mówi się o tym, że patrzymy tylko na czubek własnego nosa. Że liczy się dla nas nasze dobro i poczucie bezpieczeństwa. Że pieniądze w naszym życiu odgrywają bardzo ważną rolę, a problemy innych wydają się dla niektórych "nie naszą sprawą". Nie chcemy czuć dyskomfortu, nie chcemy się angażować, odwracamy wzrok, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
Jak widać, jedni zatracili w sobie empatię i chęć pomocy, dla innych wciąż odgrywa ona ważną rolę. Bo empatia to coś więcej niż chwilowe współczucie. To gotowość do zauważenia drugiego człowieka i jego sytuacji. Nie chodzi o wielkie gesty, ale o drobne, codzienne decyzje, które pokazują, kim jesteśmy. Dzieci uczą się tego, co widzą – nie z książek czy wykładów, ale z naszych zachowań.
To od nas uczą się, czym jest dobro, szacunek i otwartość na innych. A czasem wystarczy jedno proste: "Nie ma problemu", by pokazać im, że w świecie pełnym pośpiechu wciąż jest miejsce na pomoc drugiemu człowiekowi.
Zachowanie mamy chłopca jest godne podziwu. A słowa jej syna na długo zostaną w mojej pamięci. 6-letni chłopiec potrafi odróżnić dobro od zła, wie, że warto pomagać i chyba rozumie, jaką taka pomoc niesie za sobą wartość. Wie to na swój własny, dziecięcy sposób. I to jest piękne.