Klasa w szkole
Czy 40-minutowe lekcje są dobrym pomysłem? fot. Michal Zebrowski/East News

Jeśli nie można podnieść wynagrodzeń nauczycieli, należy skrócić czas pracy – twierdzi Niezależny Związek Zawodowy Oświata Polska. Organizacja postuluje skrócenie lekcji do 40 minut od 1 marca jako rekompensatę za brak realnych podwyżek. Alternatywnym rozwiązaniem miałoby być wliczenie dwóch godzin tzw. dyżurów "czarnkowych" do płatnego pensum.

REKLAMA

NZZ Oświata Polska alarmuje, że sytuacja finansowa nauczycieli pogarsza się z roku na rok. Podczas gdy od 1 marca emerytury wzrosną o 5,5 proc., nauczyciele otrzymają jedynie 5 proc. waloryzacji wynagrodzeń. Przypomina również, że w ciągu ostatnich 10 lat pensje pedagogów realnie zmniejszyły się o 18 proc., a rządowa propozycja podwyżek jedynie utrzymuje ten trend na poziomie -13 proc.

40-minutowe lekcje

Ministerstwo Edukacji Narodowej ustaliło ze związkowcami ostateczny kształt rozporządzenia płacowego. Nauczyciele otrzymają 5-proc. podwyżkę. Niezależny Związek Zawodowy Oświata Polska uważa to za krzywdzące i proponuje, by od marca skrócić lekcje o 5 minut.

– Jeżeli nie można zrównać wynagrodzeń nauczycieli do poziomu, jaki był 10 lat temu, czy rok temu – bo to, co jest proponowane ani nie odpowiada wzrostowi wynagrodzeń w innych dziedzinach gospodarki, ani nawet waloryzacji emerytur – to pokazujemy wyjście wzorem biznesu, czyli downsizing – zmniejszenie opakowania i wielkości produktu – mówi w rozmowie z PortalSamorządowy.pl Radosław Utnik, koordynator wojewódzki NZZ Oświata Polska na województwo mazowieckie.

Radosław Utnik podkreśla, że obecny model lekcji 45-minutowych funkcjonuje od kilkudziesięciu lat, podczas gdy "uczniowie i ich potrzeby ewoluują". W szkołach przybywa dzieci z orzeczeniami o specjalnych potrzebach edukacyjnych oraz tych, które mają problem z koncentracją.

– Nieraz mówimy sobie w pokoju nauczycielskim, że lepsze jest dobre pół godziny czy dobre 40 minut niż słabe 45 minut. Pierwsze 10-15 minut to są spóźnienia, przypomnienie, powtórzenie tego, co było i tak dalej. Potem jest lekcja, na końcu rozproszenie, bo dzieci już się spieszą na przerwę, na obiad albo nie potrafią już skupić  uwagi. A wystarczy tylko kilka osób w klasie potrzebujących wcześniejszej przerwy, by zabrać uwagę pozostałym. Oczywiście, są też tematy wymagające dłuższej pracy w skupieniu, dlatego proponujemy 40, a nie 35 minut – argumentuje Utnik.

Godziny "czarnkowe"

Alternatywnym rozwiązaniem proponowanym przez związek jest zaliczenie godzin "czarnkowych" do płatnego pensum. To obowiązkowe dyżury wprowadzone za czasów ministra Przemysława Czarnka, przeznaczone na konsultacje z uczniami i rodzicami. Nauczyciele i związkowcy wielokrotnie podkreślali, że komunikacja z rodzicami i uczniami odbywa się na bieżąco, bez potrzeby sztywnych dyżurów.

Rząd mówił o uporządkowaniu kwestii tzw. godzin "czarnkowych", ale nie wprowadził jeszcze zmian w tym zakresie.

Źródło: Portalsamorzadowy.pl, samorzad.pap.pl

Ciekawa jestem, co sądzisz o skróceniu lekcji o 5 minut? Napisz do mnie na adres: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: