Szkolne imprezy? Dla wielu uczniów to obciach i przeżytek
Kiedyś szkolne wycieczki i dyskoteki były wydarzeniami, na które czekało się miesiącami. Pamiętam, jak z koleżankami omawiałyśmy każdą piosenkę, która miała polecieć na szkolnym parkiecie, jak planowałyśmy stroje na bal ósmoklasisty, a potem z wypiekami na twarzy wyczekiwałyśmy, aż ktoś nas poprosi do tańca. A dziś? Nasze dzieci wzruszają tylko ramionami i pytają: "A po co?".
"Nie chce mi się, to nudne" – to zmiana pokoleniowa czy znak czasów?
"Mamo, serio? Mam tańczyć w sali gimnastycznej, gdzie śmierdzi pastą do podłogi?" – usłyszała od swojej córki moja koleżanka, kiedy ta zapytała ją, czy idzie na szkolną dyskotekę.
Jej syn nawet nie próbował się tłumaczyć.
"No nie idę, co tu więcej mówić?" – rzucił tylko, wracając do grania na konsoli.
Rozmawiałam z innymi rodzicami i wszyscy widzą to samo. Dzieci coraz rzadziej chcą brać udział w szkolnych wycieczkach, nie interesują ich żadne bale, a jeśli już idą na jakąś imprezę, to raczej pod presją znajomych niż z własnej chęci.
"Pola córka stwierdziła, że woli spędzić wieczór w domu z Netflixem, niż kisić się w zatłoczonej sali" – powiedziała moja przyjaciółka Marta, mama trzynastolatki.
Inny świat inne dzieci...
To zupełnie inny gatunek uczniów. Ich świat jest inny niż nasz. Nie czekają na szkolne dyskoteki, bo mają TikToka i Instagrama, gdzie kontaktują się z rówieśnikami. Nie ekscytują się trzydniową wycieczką do Krakowa, bo w wolnym czasie oglądają vloga z podróży do Tajlandii. Mają dostęp do wszystkiego i po prostu oczekują więcej.
Nie chodzi o to, że są leniwi czy nieśmiali. Po prostu szkolne atrakcje nie nadążają za ich rzeczywistością. Czy to jakiś problem? Dzieci, które unikają kontaktu z rówieśnikami, mogą mieć trudności w nawiązywaniu relacji w dorosłym życiu. Na pewno warto obserwować, czy to tylko niechęć do szkolnych imprez, czy może oznaka wycofania społecznego.
Z drugiej strony, czy zmuszenie dziecka do pójścia na szkolny bal coś zmieni? Może czas zaakceptować, że dla nich formą integracji jest wspólna rozmowa na Discordzie, a nie taniec w kółeczku przy rytmach lat 2000? Świat się zmienia, a nasze dzieci razem z nim.
A jakie jest wasze zdanie na ten temat?