logo
Rodzice często nie pojawiają się na zebraniach. fot. Pawel Wodzynski/East News
Reklama.

Zebrania klasowe to temat rzeka, bo ilu rodziców, tyle zdań, poglądów i spostrzeżeń. Dla jednych są pewnego rodzaju świętością i obowiązkowym punktem programu, dla drugich przykrą koniecznością. Zastanówmy się, dlaczego tak się dzieje.

Zebrania klasowe

Niska frekwencja na wywiadówce być może wynika z faktu, że rodzic po prostu na nią nie zdążył. Pracował dłużej, stał w korku, miał dodatkowe zlecenie, z którego nie mógł zrezygnować. Bywa też tak, że jeden z rodziców był w pracy, a drugi opiekował się dzieckiem, którego nie miał z kim zostawić. Tak naprawdę powodów może być wiele, ale wszystko sprowadza się do jednego: opiekuna na spotkaniu z wychowawcą nie było.

Nauczyciel czuje się zlekceważony, a rodzic denerwuje się, że nie wziął udziału w zebraniu i nie wie, jakie tematy zostały poruszone. Czy można temu zaradzić? Okazuje się, że tak. Przeczytajcie list, który kilka dni temu trafił na moją skrzynkę mailową.

To jest pomysł!

"Jestem nauczycielem i wychowawcą od ponad 20 lat. Czas pandemii przeniósł nas do sieci i pokazał, że tak też można. Od czasów pandemii robię zebrania online ku zadowoleniu wszystkich rodziców – nie słyszałem przynajmniej o niezadowoleniu kogokolwiek. Spotykamy się w realnym świecie 2 razy w roku, a reszta zebrań to wieczorne spotkania w domowych warunkach. Oczywiście zapytałem, czy to rodzicom pasuje, wszyscy byli na tak. Efekt – wszyscy zadowoleni i frekwencja ok. 75-80%. W dniach otwartych i praktycznie codziennie pozostaję do dyspozycji rodziców, ale uwierz mi – nie jest to nadużywane" – czytam w nadesłanym liście i jestem pod ogromnym wrażeniem kreatywności i pomysłowości.

Dla mnie, matki trójki dzieci, takie rozwiązanie to strzał w dziesiątkę. Ogromne ułatwienie, które sprawi, że wilk będzie syty i owca cała. Z własnego doświadczenia wiem, że pojawienie się na spotkaniu z wychowawcą często graniczy z cudem.

Żyjemy w XXI wieku. Otaczamy się nowymi technologiami. Na wyciągnięcie ręki mamy świat, który oferuje ciekawe rozwiązania, niezliczone możliwości. Dziennik elektroniczny jest sporym ułatwieniem. Bo tak naprawdę wszystko mamy podane tam jak na tacy. Może teraz czas na zebrania on-line? Oczywiście nie wszystkie, bo czasami fajnie się spotkać "na żywo" i spojrzeć sobie w oczy. Plan działania opisany w liście wydaje się rozsądny: dwa razy w roku zebrania w świecie realnym, a reszta w domowych warunkach. Dla mnie: petarda!

Też, tak jak ja, jesteś pod wrażeniem pomysłowości nauczyciela? Napisz, co sądzisz o zebraniach online. Mój mail: klaudia.kierzkowska@mamadu.pl
Czytaj także: