Ferie zimowe, wakacje czy dłuższe przerwy świąteczne są dla uczniów doskonałą okazją do odpoczynku. W gorszym położeniu znajdują się rodzice, którzy no jakby nie patrzeć, mają określoną liczbę dni wolnego. I jakoś nie da się ich rozciągnąć. Rodzice wykorzystują różne opcje, a jedną z nich są: dziadkowie.
Wizyta u dziadków
Na samą myśl o beztroskim dzieciństwie u dziadków w moim oku kręci się łza. Szczęście pomieszane ze wzruszeniem. Uwielbiam wspominać te czasy, bo były takie... bezproblemowe, przepełnione miłością i poczuciem bezpieczeństwa. Teraz z wyjazdów do dziadków cieszą się moi synowie, a ja ze łzą w oczach macham im na pożegnanie. Bez nich w domu jest jakoś dziwnie. Choć na co dzień ten gwar i hałas daje mi się we znaki, to kiedy zapada błoga cisza, jest mi najzwyczajniej w świecie smutno.
I kiedy tak sobie myślałam o tym, że już za kilka dni moje chłopaki odwiedzą babcię i dziadka, zadzwonił telefon. To była ona: moja przyjaciółka od serca, taka, jaką miała Ania z Zielonego Wzgórza. Mówiła jednym tchem i nawet nie dała mi dojść do głosu.
– Usiądź, bo się przewrócisz – zaczęła. "Oj dobrze się zapowiada" – pomyślałam.
– Kamil pojechał do moich rodziców na ferie. Pierwszy raz sam, bo w ubiegłym roku byliśmy razem. Pamiętasz, wzięłam pracę zdalną. Nie ma go od trzech dni. Rozmawiamy codziennie, nawet jest zadowolony. Z babcią nie rozmawiałam, ciągle była ponoć czymś zajęta. To obiad przygotowywała, to pranie wstawiała.
No i słuchaj. Wczoraj położyłam się spać. Było już grubo po 22. Dzwoni telefon, patrzę: moja mama. Aż podskoczyłam, bo myślałam, że coś z Kamilem. Odebrałam przejęta i słyszę: "Jak ty go wychowałaś? Już prawie przed północą, a on siedzi i bajki ogląda. Nie słucha mnie i nie chce iść spać. Weź ty się, córko, otrząśnij!" – powiedziała i rzuciła słuchawką.
Gdyby to nie była moja mama, tylko np. teściowa, to chyba bym od razu wsiadła w samochód i po niego pojechała. Póki co czekam i się nie odzywam. Jej bezczelne zachowanie tłumaczę sobie hmmm... wiekiem i przemęczeniem. No ale przyznaj, odpaliła się ta moja matka – tak mniej więcej powiedziała.
Próbowałam ją uspokoić, ale ona nie chciała zbytnio mnie słuchać. Zaraz skończyła rozmowę. Ale kiedy teraz tak sobie siedzę i myślę na spokojnie, to zastanawiam się, czy my, matki, mamy prawo mieć pretensje do dziadków, skoro same prosimy ich o pomoc przy wnukach? Nie wiem. Bo to taka trochę niezręczna sytuacja. Bo jakby nie patrzeć, ci dziadkowie trochę nam d***ę ratują, kiedy nie mamy z kim zostawić dzieci. Jednak z drugiej, ferie u dziadków powinny pozostawić miłe wspomnienia, a nie posmak goryczy i... jadu?